To nie będzie recenzja "Bridget Jones' Baby"
Nie chodzę do Multikina często – zwłaszcza od kiedy za trzy
bilety na film rodzinny w weekend płaci się prawie stówę, a tym bardziej od kiedy blok reklamowy przed
filmem trwa twarde 45 minut. Najczęściej z kin wybieram Atlantic, bo ma dobry
klimat, bo mam do niego sentyment, nigdy nie ma tam tłumów, trailerów jest
więcej niż reklam, a bilet z Kartą Kinomaniaka można upolować nawet za 13 zeta. Wczoraj jednak trafiłam do
Multikina na przedpremierowy pokaz filmu Bridget Jones’ Baby. Jak można się
było tego spodziewać, w sali przed-kinowej były prawie same kobiety, w dużych
ilościach, w większych i mniejszych grupach i podgrupach. Ja sama zresztą
należałam do ekipy babskie wyjście pod wodzą mojej przyjaciółki, która kupiła
bilety (po 28 zł każdy), a po filmie zorganizowała naszej grupie jeszcze pójście na drinka. Ot taki typowy, miejski, koleżeński
wieczór.
Jest wtorek, 13 września, godzina 18:45. Wszystkie
stawiłyśmy się punktualnie, część poszła jeszcze do toalety, a ja stanęłam w
długiej kolejce po coś do picia i cokolwiek, co mogłoby zaspokoić podwieczorny
głód. Zaczęło się z grubej rury.
- Dobry wieczór. Poproszę wodę gazowaną i mały popcorn –
powiedziałam do Pani przy kasie.
- Czy mały popcorn może być z zestawu Sekretne życie
zwierzaków? – zaskoczyła mnie pytaniem Pani.
- Yyyy… tak - odpowiedziałam patrząc na oświetloną tablicę i
rozumiejąc, że ta decyzja oznacza, ze dostanę popcorn w pudełku ze zwierzakami.
- Czy może chce Pani powiększyć zestaw?
- Nie dziękuję.
- Ale naprawdę, to się bardziej opłaca – przekonuje mnie kasjerka.
- Nie dziękuję.
- Ale jak Pani powiększy popcorn do średniego to będzie złotówkę
taniej. – nie daje za wygraną Pani.
- Nie dziękuję… - zawieszam się na chwilę szybko kalkulując
czy wchodzenie w szczegóły dlaczego podjęłam taką a nie inną decyzję
popcornową, (że nie wynika ona z chęci oszczędzenia, ale z tego, że nigdy nie
jestem w stanie przejeść nawet małego popcornu w kinie, że nie lubi e popcornu
w dużych ilościach i, ze generalnie trochę boli mnie brzuch po wątpliwym
chłodniku zjedzonym na obiad w pracy) ma sens. Nie ma. Nie dokańczam zdania.
Pani, rozczarowana moją postawą, wystrzela już jak do wroga.
- Solony czy karmelowy?
- Solony – odpowiadam grzecznie.
- A woda to ma być gazowana, czy nie?
- Gazowana – mówię wiedząc, że już to powiedziałam w bardzo
prostym i konkretnym komunikacie na samym początku tej rozmowy.
- Z lodówki, czy nie?
- Z lodówki – odpowiadam w intonacji „wszystko mi jedno,
Babo, serio, daj mi po prostu tę wodę”.
- Czy zbiera Pani punkty Payback?
- Nie! – jestem zirytowana i wszyscy, którzy to czytają i
znają mnie choć trochę, wiedzą jaką mam minę.
- To jeszcze mam dla Pani ciastko w prezencie od Milki –
mówi na osłodę Pani.
- Aha, dziękuję.
- To będzie razem 26,90.
- Ile?? – no żesz kurwa mać, płacę za pieprzoną wodę i mały
popcorn tyle ile za bilet?
- No mówiłam, żeby Pani w zestawie wzięła – będzie taniej. Pay
pass może być, czy na PIN? – rzuca jeszcze Pani.
Nie mówię nic. Przykładam kartę, płacę, odchodzę. I myślę
sobie pierwszy raz tego wieczora – i jako Klientka, i jako osoba, która ma do
czynienia z marketingiem, że to jest straszne. I nie o absurdalny hajs chodzi,
luz, stać mnie. Ale o sposób. 11 komunikatów od osoby sprzedającej. 11! Rzecz,
która powinna mi zająć minutę – bo wiem, po co przyszłam i jasno to
zakomunikowałam – zajęła mi 5 minut. To 4 minuty, których nie odzyskam. To 4 minuty, które
laski w kolejce za mną musiały poczekać dłużej. To 4 minuty client-serivce’owego
ping-ponga – a rzecz - przypominam – nie jest sprawą przełomową, decyzją o
posiadaniu zwierzęcia, zmianie pracy, kierunku wakacji. Ba! Nie jest nawet
wyborem koloru farby do sypialni, czy do włosów, nie jest zakupem wygodnych butów
czy fajnej torby. Rzecz jest o małym popcornie i gazowanej wodzie. Jezus Maria.
Nic to – myślę. To ma być fajny wieczór. Luz. Wracam do
swojego grona koleżanek i ruszamy na salę.
Tuz po przekroczeniu progu, dopada mnie Pani i wręcza ulotkę
z bijącym po oczach swoją żółcią Jeepem. Można wygrać samochód! Wystarczy uzupełnić ankietę.
- Nie dziękuję – odmawiam wzięcia - głównie dlatego, że ręce mam zajęte małym
popcornem i gazowaną wodą , z lodówki, za 26,90.
Krok dalej kolejna Pani, wręcza mi zafoliowany pakunek.
- Co to? – pytam.
- Podpaska w prezencie – mówi z colgate’owym uśmiechem Pani.
- Aha, dziękuję.
Drugi raz tego wieczora myślę jako marketingowiec: ok,
logiczne, w chuj lasek w jednym miejscu, damy im podpaski. Spoko. Jeep i
podpaski. Match made in heaven. Ok.
Z niejasnych dla mnie przyczyn na scenie pod ekranem stoją
trampoliny, mijając je dostrzegam kątem oka kilka dziewczyn w sportowych
strojach, opalonych, z nienaganną figurą i tyłkami pięknymi jak jesienne
jabłka. I choć moja grupa jest bardzo atrakcyjna, to po całym dniu w pracy,
objuczone torbami na laptopy, z wytartym makijażem, w nieco wygniecionych
ciuchach, przy tych dziewczynach wypadamy dość blado. Ale i tak jesteśmy zajebiste – myślę. Stado –
jak mówi jedna z obecnych koleżanek. Idziemy z moją grupą mocnym krokiem na
samą górę gigantycznej sali Multikina. Na naszych fotelach leżą płócienne torby
CCC, na nich kilkanaście ulotek, w nich kolejne kilkanaście ulotek i pilniczek.
Nie mam jak na tym usiąść. Odstawiam więc mały popcorn i gazowaną wodę, z
lodówki, za 26,90. Do płóciennej torby wkładam leżące luzem ulotki, w środku
zauważam pilniczek, dorzucam zafoliowaną podpaskę, zawieszam torbę na dyndzlu
obok fotela. Siadam. Jest super.
Na scenę wkracza Pan. Charyzmatycznym głosem, który mają
tylko wodzireje weselni, albo prowadzący poranne programy radiowe mężczyźni,
wita wszystkich serdecznie i od razu każe wypełniać ankiety: można wygrać
samochód! Kto jeszcze nie wypełnił? Zaraz Będziemy zbierać! Po czym zaprasza
na scenę grupę tych ewochodakowskich dziewczyn, które żwawo wskakują na
trampoliny, z głośników zaczyna tarabanić głośna muzyka rodem z radia Eska i
rozpoczyna się pokaz. Na ekranie pojawia się plansza: Jumping Frog – Jeden trening=
800 spalonych kalorii! Jeden trening=6000 brzuszków! 10 min jumpingu=30 minut
joggingu! Skacz z nami! Trzeci raz jako
marketingowiec myślę: ok, logiczne, bo przecież wszyscy wiedzą, że kto, jak kto,
ale Bridget Jones zawsze walczyła z
kaloriami. Spoko, nic to, że główna lekcja
z poprzednich części filmu brzmiała zaakceptuj siebie i znajdź kogoś
kto Cię pokocha just as you are, nic to, że i ta część uczy, że osiągnięcie
idealnej wagi nie rozwiąże wszystkich Twoich kłopotów. Ok. Po minucie,
zdecydowanie zbyt skoczne dziewczyny zapraszają na scenę 5 kobiet, by teraz one
poskakały. Jest to dość komiczne – bo Panie w letnich sukienkach i na
obcasach wyglądają jakby próbowały ujarzmić jakiegoś czterokopytnego potwora,
ale ok. My w tym momencie zajadamy się czekoladą, którą częstuje jedna obecnych koleżanek. Perwersyjna przyjemność –
jeść czekoladę patrząc na skaczące laski. Ja czekolady nie jem. Jem swój mały
popcorn i popijam wodą, gazowaną, z lodówki, za 26,90.
Pokaz się kończy, na scenę znowu wkracza Pawelec – czy inny
radiowy dj, przypominając o wypełnieniu ankiet: można wygrać samochód! Przystojni
panowie będą zbierać od Was ankiety! A teraz zapraszam Panią Martę (chyba nie
była to Pani Marta, na potrzeby historii przyjmijmy, ze wszystkie bohaterki to
Panie Marty). Pani Marta jest przedstawicielem bardzo popularnej i ekskluzywnej
restauracji Ilcośtamcośtam (serio, często
bywam w warszawskich knajpach, o tej nie słyszałam).
Pani Marta zaczyna
opowieść o super eleganckiej restauracji, gdzie zaprasza na bufet all you can
eat za 19.99 (ekskluzywna restauracja z bufetem w cenie niższej niż mój
popcorn i woda), zaprasza również na
poranne brunche (no tak, jak wiemy,
brunch – jako połączenie słów breakfast i lunch, może być również wieczorny i
nocny). Prezentacja Pani Marty okraszona jest powerpointowym pokazem slajdów i
gdy na ekranie sali kinowej pojawia się wielka butelka wina, pani Marta
zaprasza kolejną panią Martę - przedstawicielkę... wina (nie wiem, czy ona je robi, sprzedaje, czy po prostu pije). Ok, zupełnie szczerze, nie wiem co Pani Marta
mówiła o winach, bo wtedy wysyłam desperackiego smsa do męża: Jest 19:15, film
się jeszcze nie zaczął, ratuj! Gdy zaczynam znów słuchać winnej Pani Marty dowiaduję
się, że wino, którym zostały Panie poczęstowane przed wejściem, to właśnie
to super wino. Jakie wino? – myślę. Kiedy? Gdzie? Kto? Ok. Spoko. Może rozdawali
jak kupowałam mały popcorn i wodę gazowaną, z lodówki za 26.90. Najwyraźniej
oprócz 4 minut życia, straciłam też kieliszek wina. OK. Nic to. Znowu Pawelec , tym razem z pudłem wypełnionych
ankiet, które jego pomocnicy wyrzucają na scenę. Losujemy nagrodę! Spoko –
myślę – zaraz ktoś wygra samochód. No, nie do końca. Okazuje się, że teraz
losowana jest butelka wina. Wygrywa ktoś, odbiera na scenie – brawa. Pojawia
się kolejna Pani Marta, ze znanego i ekskluzywnego pensjonatu Jakiśtam Dworek w Jastrzębiej Górze. Pierwsze słyszę. Pawelec losuje super-hiper pakiet SPA, z jednym masażem i kolacją w formie bufetu. Schemat ten sam – ktoś wygrywa, odbiera na scenie – brawa.
Następna Pani Marta jest z Kinder Bueno. W końcu jakaś marka, którą znam - myślę. Schemat identyczny. OK. Kończmy już, proszę, jest 19:35. Nie tak szybko. Na
ekranie pojawia się plansza z reklamą podpasek, Pawelec zaczyna czytać,
podśmiewając się, że haha podpaskę, hehe podpaski, hihi, wiedziałem, że to
będzie ciężki wieczór. Myślę sobie – ok, śmiej się, śmiej. Ty Pacanie! Nie wiem
co w tym zabawnego, ale generalnie trend jest taki, że odczarowujemy podpaski, tampony i okresy z bycia tematami tabu, które deprymują mężczyzn i z których robi się żarty, nie wiedząc jak się
zachować. Debil – myślę i jako kobieta, i jako marketingowiec. Pawelec dokonuje
losowania, ale schemat się zmienia. Panie na scenie nie dostają od razu nagród,
muszą wcześniej wziąć udział w konkursie z serii: znajdź różnicę na zdjęciach. OK.
Zawsze super, dać zrobić z siebie idiotkę, przed setkami innych kobiet, żeby
wygrać torbę podpasek. Logiczne, że zadaniem jest znaleźć różnice na zdjęciach,
bo nowe podpaski szczycą się tym, że jak raz zobaczysz różnicę, nie będziesz
chciała używać poprzednich. Marketingowa konstatacja po raz kolejny: co? Pawelec zaprasza
na kolejny konkurs, sponsorem jest CCC, zadanie polega na odgadnięciu z jakiego
filmu pochodzą buty pokazane na zdjęciach. Wreszcie jakiś przebłysk – a może
raczej klarowna marketingowa decyzja: konkurs łączy buty z kinem. Wow. Szacun. 19:45
– oświadczam koleżankom, ze może lepiej byłoby iść na drinka, a film obejrzeć
na DVD, zwłaszcza, że rezerwację w knajpie mamy na 21.30. Dobra, jeszcze pewnie
losowanie samochodu i koniec. Pawelec rozdaje jeszcze nagrody od EMPiKu i wydawnictwa Prószyński i
s-ka. Wyjątkowo logicznie – nie są nimi książki. Jesteśmy już mocno
poirytowane z moją grupą, a i inne dziewczyny na sali zaczynają okazywać zniecierpliwienie.
Następuje brawurowy zwrot akcji, gdyż najwyraźniej pomysły na konkursy się
wyczerpały w przepastnej głowie
organizatora tej zacnej imprezy. Pawelec ze sceny krzyczy: Kto urodził się 13.
września?. Pojawia się uniesiona para rąk. Pytanie rzucone w przestrzeń zostaje
jeszcze dwukrotnie, do momentu kiedy to już kilkanaście rąk jest w górze (tak, jakby laski potrzebowały kilku
minut by namyślić się kiedy mają urodziny). Napięcie rośnie, nasz prowadzący zaprasza
dwie dziewczyny i wręcza im dwa bukiety kwiatów (bo tylko tyle ma) od sponsora - firmy CośtamBukiet. Smart. Clever. Prawdziwy marketing. Reszta Pań urodzonych
13 września (albo tych, które ściemniły wiedząc, że nikt tego nie zweryfikuje),
odesłana zostaje z kwitkiem w postaci obietnicy, że będą miały zniżkę na
kolejny wieczór z cyklu Kino na obcasach. I... koniec. The End. Zaraz, a
samochód???
Zanim dociera do mnie, że przecież nie będzie żadnego
samochodu i zanim wkurw za tę udręczającą nas wszystkie godzinę osiąga apogeum, przez moment myślę
jeszcze, że może to nie jest tak źle, że pewnie nie będzie w ogóle bloku
reklamowego przed filmem.
Kurwa, w jakim ja jestem błędzie.
Gasną światła i zaczynają napieprzać - buty, książki,
podpaski, samochody. Całe combo. Naraz. Jakby wszystkie koszmary z dzieciństwa
pojawiły się w jednym miejscu. Jezus Maria.
Ja pierdolę. A na koniec: jeb! Prosto w Twoją naiwną twarz, Głupia!
Instrukcja jak wypełnić ankietę, żeby wziąć udział w konkursie samochodowym na
stronie www – zaznacz wszystkie zgody na przetwarzanie danych, odpowiedz na
pytanie, zostaw email i telefon, oddaj
nam ankietę – może Cię wylosujemy. Za
kilka miesięcy. Jeśli nie zapomniałaś się podpisać.
20:11. Zaczyna się film. Nie mogę obiektywnie go zrecenzować,
bo po tym, co się wydarzyło, COKOLWIEK co nie było nachalnym zabiegiem
marketingowym wydawało się NAJLEPSZE na świecie.
I teraz, szanowne Multikino, pytam się Was wprost: Dlaczego?
Ja naprawdę próbuję zrozumieć… Skąd wzięliście ten genialny pomysł? W imię
czego zalaliście nas niczym wiadrem pomyj czymś takim? Za możliwość zobaczenia filmu 3 wieczory
wcześniej niż inni? I - żeby przynajmniej był to bezpłatny pokaz – to mogłabym
próbować Was usprawiedliwić, no bo wiadomo – sponsorzy. Ale ja i setki innych
kobiet zapłaciłyśmy po 28,00 za bilet na film. NIE za godzinny pokaz
niekompetencji marketingowej. Jakim prawem zabraliście godzinę naszego życia? Czy nie sądzicie, że powinniście mieć choć trochę szacunku do nas, żeby uprzedzić, że film rozpocznie się później? Bo może kobiety, które
tak nieudolnie próbowaliście dopieścić mają inne plany, mają poumawiane
nianie, zaplanowały wyjście na drinka, muszą dokończyć raport, są głodne, zmęczone? Czy przez chwilę
chociaż pomyśleliście, że większość z nas ciężko przepracowała ten dzień, że w
bardzo napiętym grafiku, wygenerowałyśmy te 3 godziny, żeby je miło spędzić w
towarzystwie koleżanek, a nie po to, by godzinę z naszego wieczoru być męczone
kretyńskim, nachalnym promowaniem zdupymarek? Czy ktoś z Was, Biznesowi Geniusze,
zastanowił się, że może kobiety idące w upalny wtorek o 19:00 na Bridget Jones bardziej niż całe te pseudoekskluzywne prezenty, docenią bycie poczęstowaną lemoniadą (a niech nawet będzie to w brandowanej
szklance)? Czy zamiast zatrudniać piękne nastolatki, spalające milion kalorii w
60 sekund skacząc przed nami z miną in your face, poczęstować nas czekoladkami?
Czy zamiast wprowadzać ludzi celowo w błąd pieprząc o jakiejś samochodowej
loterii, nie lepiej pokazać trailery filmów dla kobiet, o kobietach,
reżyserowanych przez kobiety? Czy zamiast wręczać nam podpaskę, nie lepiej
byłoby poczęstować każdą z nas tym Waszym słynnym winem?
Czy przez myśl Wam przeszło, że nie jesteśmy czarną masą
posiadaczek cycków i jajników, do której można wszystko wrzucić jak leci? Czy chociaż
przez sekundę spojrzeliście przez pryzmat tego, że takie wyjście do kina to ma być dla nas przyjemność i frajda? Że może zamiast traktować nas jak bazę danych konsumenckich
i spamować nas czymś, co - używając największych eufemizmów -mogę jedynie nazwać debilną komunikacją, może warto zrobić
dla nas coś miłego? Gdzie się uczyliście jakiegokolwiek podejścia do
konsumenta? Co gorsza, jaki normalny właściciel firmy czy Brand Manager zgodził
się na to, by wykorzystać swoją markę do takiego kurewstwa? Dlaczego
zatrudniacie jakiegoś pseudo-znanego pajaca, który w najbardziej żałosny sposób
podchodzi do kobiet? Dlaczego, mając setki fajnych lasek na sali, kobiet, które
są świadomie swojej wartości, które są postępowe, które przyszły, na litość boską, na Bridget Jones – symbol emancypacji i feminizmu z początku XXI wieku, pozwalacie jakiemuś błaznowi śmiać się z podpasek? W Europie, w Warszawie, w 2016 roku? Mając na sali co najmniej trzy setki świetnych kobiet, śmiejecie się ze słowa
podpaska? Serio? SERIO???
Wiem, że to, co piszę brzmi jak problemy pierwszego świata,
które w świetle innych, dużo bardziej życiowo istotnych spraw, nie mają absolutnie żadnego znaczenia.. Ale po prostu jestem
wkurwiona. Jako konsumentka. Jako ktoś, kto ma pojęcie o marketingu. Jako kobieta. JAKO CZŁOWIEK.
Wstydźcie się.
choć doczytałam tylko do połowy, to się zgadzam :) nie wiem czy to, że idę do kina oznacza, że można mnie zapieprzyć ulotkami i podpaskami, bo jestem potencjalnym klientem :) trampoliny w kinie? litości. kocham sport, ale nie wpieprzając popcorn i czekając na bridget, która nie wie z kim zaciążyła :)
OdpowiedzUsuńNooo extra artykuł!
OdpowiedzUsuńAutorka troszkę się pogubiła, tzn jest tu sporo racji, ale też element przypadku
OdpowiedzUsuńjaki konkretnie?
UsuńDajesz, naród głodny wiedzy
UsuńŻadnego przypadku. Strzał w 10.
Usuńoho, ja ide dzisiaj ... już się boje mój bilet kosztowal 39 :(
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa do kina chcę iść na film, a nie na zakupy, stylizacje i uczestnictwo w konkursach. Może jeszcze dajcie krótką mszę przed seansem. Jak wszyscy mają korzystać, to wszyscy. A na koniec pogadanka z kamieniarzem i grabarzem. Amen.
Usuń...i apel smoleński :DDD
UsuńApel koniecznie! A nie było go? Skandal!
Usuńbyłyśmy w Gdańsku po 24 zł, czekoladki ani wina u nas nie było, ale bez ulotek się nie obyło. sms do ukochanego wysłałam o 20 film się jeszcze nie zaczął, zdążyłyśmy zjeść nasze pierniczki i wypić pół wody. niesmak pozostał. film zajebisty.
OdpowiedzUsuńO mój bobrze! Jakie to prawdziwe! Wszystko w punkt, nawet wkurwienie jest jak najbardziej na miejscu. Odnalazłam się w tym tekście, jakbym sama go pisała.
OdpowiedzUsuńFirmy na siłę robią obecnie akcje promocyjne, zapominając, co to target, co to potrzeby, co to wartości - byle się pokazać, byle wcisnąć ulotkę, byle nazwa firmy się pojawiła. A tymczasem nie jesteśmy ciemną masą, ba!, wkurwiają nas już takie akcje i docenimy bardziej spersonalizowane podejście, a od motłochu uciekamy.
Ja bym chyba rozniosła ich tam, jakbym poszła do kina, za zapłacony bilet, i musiałabym jeszcze brać udział w tej błazenadzie. Powinni się wstydzić. Pokazali przede wszystkim, że nie szanują siebie. Błazny, błazenada i błazeństwa.
nie zgadzam się tylko z dwoma rzeczami: a) z warczeniem na obsługę, bo to nie jej wina, że manager nakazał klientom wciskać wszystko, co popadnie (tak na marginesie to w każdym kinie jest ogromny cennik nad kasą, jak się nie sprawdziło, ile kosztuje popcorn, to do kogo pretensje) i b) to nie innych wina, że ktoś polazł do kina głodny. z całą resztą się zgadzam (;
OdpowiedzUsuńNo chyba, że to by było Multikino na Ursynowie, gdzie nie ma cennika, ani ogromnego ani malutkiego. Można of kors poczatować na przelatujące reklamy i coś z nich wywnioskować, ale nie jest to proste zadanie ;>
UsuńPitolenie. W Multikinie Ursynów są cenniki. Chyba że zginęły wraz z wejściem na ekrany BJ3 ;)
Usuńw katowickim Multikinie też nie widziałam cennika, będąc tam ostatnio - znaczy jest, ale niepełny, tylko zestawy
UsuńCenniki muszą wisieć obowiązkowo. Jak gdzieś nie ma (w co nie wierzę, może po prostu umknął uwadze) to wołać kierownika i krzyczeć ;)
Usuńto zwyczajnie trzeba zapytać, ile kosztuje coś, co się wybrało (; no chyba że ma się nieskończone zasoby gotówki i nie spogląda się na metki.
UsuńZgoda w 100% - analogiczna sytuacja w przypadku projekcji dla dzieci. Tylko boli jeszcze bardziej
OdpowiedzUsuńJa i moja koleżanka też przeżyłyśmy ten koszmar we wtorek(udało nam się ominąć jedynie scenę w barze ;). Odczucia mamy dokładnie takie same! Dzięki Ci za ten tekst!
OdpowiedzUsuńTo normalne, jak się idzie na pokaz w ramach Kina na Obcasach.
UsuńW Krakowie (też za 24 zł) również odbył się festiwal żenady. Torby wypełnione ulotkami, luzem wrzucona herbata, podpaski i przeterminowana galaretka. Pokaz pań tańczących burleskę nawet do przełknięcia, 5 minut, choć bez rewelacji. Natomiast co mnie zdziwiło, zirytowało i zażenowało:
OdpowiedzUsuń1) przez czas trwania konkursów czyli jak zapowiedziano 30 minut (a de facto godzinę) zapraszano do ustawionego pod ekranem stoiska na depilację wąsika,
2) zapraszano na tak samo ustawiony pod ekranem stół na drenaż limfatyczny i okazję schudnięcia przy okazji wizyty w kinie,
3) multum konkursów i losowań - bez weryfikacji czy to nie te same osoby wokół dostają - nagród - podpasek, jedzenia z kfc, pizzy z pizza hut, herbat, książek, koszulek radia i wyżej wymienionych konkursów z ccc czy o bransoletkę.
W tych wszystkich konkursach NAJGORSZE i dla mnie NAJBARDZIEJ ŻENUJĄCE było to, że kobiety z sali rzucały się jak sępy na to wszytko do rozdania. Biegały, rzucały się na prowadzącą, przekrzykiwały kto i co ma dostać, walczyły o zestawy kosmetyków, przekrzykiwały pomiędzy rzędami po co która ma iść. Pomijam reakcje w czasie filmu - momentami nie wiedziałam czy bardziej mnie żenuje film czy reakcje.
Poszłam na to świadomie, wiedząc, że coś takiego będzie przed filmem, ale nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak. Albo inaczej - byłam świadoma niskiego poziomu prezentacji i organizacji konkursów, ale nie wiedziałam, że uczestniczki będą się zachowywać tak tragicznie.
Moje przemyślenia po tym straconym wieczorze: widocznie na taką formę jest zapotrzebowanie mas, bo te masy chodzą i chcą walczyć o fanty za parę złotych. Na pewno nie jest to dla mnie.
to, że kobiety rzucały się jak dzikie na atrakcje i prezenty, to chyba nie jest wina organizatorów? ;)
UsuńMnie interesuje jedno: Ile osób udało się do kas z żądaniem zwrotu pieniędzy?
OdpowiedzUsuńBo wiecie, jeśli nikt, to znaczy że pomysłodawca tego idiotyzmu dobrze wiedział, na co może sobie pozwolić...
Zwrot pieniędzy za co? Czy kino nie dotrzymało warunków umowy? (Nie odnoszę się do całości treści posta, tylko do tego konkretnego komentarza)
UsuńPatrząc pod kątem tego, że nie ma nigdzie informacji o tym, że seans może być opóźniony o ponad godzinę to rozpoatrując bilet jako umowę kupno - sprzedaż, to nei do końca dotrzymało :)
Usuńszczerze wątpię, żeby kino nie umieściło NIGDZIE informacji o tym, jak wygląda pokaz przedpremierowy w ramach takiej akcji, jak "kino na obcasach" czy jak to się tam nazywa. niezmiernie irytujące jest to, że ktoś idzie na jakby nie było specyficzny seans, a potem stęka, że "on nie wiedział".
Usuńjestem pewna ,że tu chodzi o popularne już ladies night cz kino kobiet ,ktore organizują wszędzie ,idąc na takie coś trzeba być przygotowanym na zalanie marketingowym bełkotem kilkunastu firm i firemek ,dlatego jeśli chodzi o to ,to uważam ,że nie można tu narzekać bo za to właśnie się zapłaciło (za umilenie filmu atrakcjami czy cos) ,wiadomo poziom niski ale ma zaspokoic masy , zgadzam sie natomiast całkowicie z autorką w temacie pół godzinnych bloków reklamowych przed filmem (żenada!) i kosmicznych cen biletów ,żeby nie wspomniec o głupim popcornie ,ostatnio byłam w multiknie z chłopakiem , dwa bilety ,1 ulgowy ,drugi normalny i zestaw dla dwojga = 100zł .... coś jest bardzo nie tak
UsuńPrzecież kino określiło (także tu w komentarzach), że seans może się opóźnić 30-45 minut. Spóźniony był 90 minut. Łatwo policzyć, o ile za długo. A o zwrot pieniędzy można się ubiegać po spóźnieniu o 30 minut - czyli właśnie w TYM przypadku.
UsuńDecydując się na pewną imprezę zorganizowaną której harmonogram jest określony i podany wcześniej na plakatach czy w regulaminie kina nie masz co liczyć na zwrot "po", a autorka materiału ewidentnie brała udział w zorganizowanej imprezie. dym dla dymu ale każdy chce mieć swoje 5 minut
UsuńA mi tam się akurat podoba KNO w Złotych, zawsze mają fajne atrakcje, a co do trampolin to gdyby nie oni nie wiedziałabym że nawet coś takiego istnieje... ;)
OdpowiedzUsuńPracowałam w Multikinie w szczecinie, jeszcze przed wielka falą reform marketingowych. Faktycznie, dużo się pozmieniało: za lepsze miejsca płacimy więcej, za przekąski w barze płacimy więcej chodź są mniejsze, nachalność obsługi uwarunkowana pojawieniem się możliwego "tajemniczego klienta" wszystko to i wiele więcej składa się na beznadziejną opinie o sieci kin Multikino. Zgadzam się z Pani opinią i popieram takie akcje naświetlające ten problem (BRAWA DLA PANI ZA SZCZEROŚĆ)
OdpowiedzUsuńJestem facetem i to na dodatek marketingowcem, ale jeżeli to co piszesz jest prawdą choćby w połowie to połowa działu marketingu w Multikinie powinna wylecieć na zbity pysk z sądowym zakazem zbliżania się do wszystkich przybytków kultury w PL.
OdpowiedzUsuńKultury? Panie, daj pan spokój.
UsuńSprawa dotyczy nie Multi ale IMAX, kupowałem bilety i dostałem przy kasie ulotkę Makdonalda, akurat miałem chęć zapchać się czymś więc poszedłem to kupić. Gość wpuszczający na salę zobaczył torby i mówi: nie wolno z tym wejść. Ja pytam, jak to nie wolno, to po kiego grzyba dajecie mi zachętę przy kasie? On na to, że to tylko reklama, nie kupione u nich i nie wolno. Wejdę jak obiecam, że na seansie nie będę tego jadł. Obiecałem, potem wszedłem i zjadłem oszukując ich tak samo jak oni mnie wcześniej. Nie mam wyrzutów sumienia po takim typowo polskim potraktowaniu.
OdpowiedzUsuńAch, ci Polacy i ich typowe, polskie traktowanie... serio uważasz, że taka sytuacja mogła wystąpić tylko i wyłącznie w Polsce? Równie dobrze Twoje zachowanie można nazwać 'typowo polskim' – obiecał, że nie zje, a zjadł, zapewne ku wątpliwej uciesze osób siedzących obok. Kompleks pochodzenia czy co?
UsuńA ja żałowałam, że nie chodzę do kina... chyba nie ma czego :P
OdpowiedzUsuńNie w każdym kinie jest taki cyrk. Są kameralne kina studyjne, gdzie nie ma żarcia ani nachalnej reklamy. Zresztą w multipleksach też da się przeżyć poza premierami i idiotycznymi ladies nights. Jeśli ktoś bierze w tym udział to utrzymuje ich w błędnym przekonaniu, że robią dobrze.
UsuńNatomiast rezygnowanie ze sztuki czy rozrywki ze strachu przed nachalna reklamą to głupota. Komu pani robi dobrze? Bo na pewno nie sobie.
I dla tego nie chodzę do kina...
OdpowiedzUsuńOK wszytsko sie zgadza Panią jak najbardziej rozumiem choć jest jedno wielkie ALE
OdpowiedzUsuń....
to jest Kino Na Obcacach comiesieczna edycja i opis tego wydarzenia jest na stronie multikina :D Więc skoro dokładnie wybierasz sie na " KIno na Obcacach" za 28 zł a nie w inny zwykły dzien to do kogo masz pretensje? tylko do siebie swiaodmie wybrałas ta "zanade" i poddałas sie frustracji :D Wybierz nastepnym razem zwykły seans i nie miej do ludiz pretensji :D
DOKŁADNIE OPISY SĄ DOSTĘPNE NA STRONIE CZEGO I GDZIE SIĘ MOŻNA SPODZIEWAĆ
UsuńAle tu nie chodzi, moim zdaniem, o sam fakt promocji różnych marek tylko jej poziom. A ten opisany nie jest.
Usuńto też nie do końca tak - w opisie eventu w Multikinie była informacja, że etap losowań/rozmów/zabaw potrwa pół godziny, czytaj do 19:30. Tymczasem zakończył się o... 20:30 i chyba tylko dlatego, że połowa sali zaczęła coraz głośniej domagać się filmu. O 19:30 konferansjer dopiero zakończył etap wypełniania ankiet (których nota bene zdecydowanie zabrakło, czemu, zgadnijcie:)) i zaczęły się bardzo emocjonalne losowania, łącznie z okrzykami "hańba, czemu losujesz pan wciąż te kserówki?!?" - kto był, ten wie:)
UsuńTO CHYBA NIE W ZŁOTYCH... Sory
UsuńByłam wiele razy na ,,Kino na obcasach" i nic mi nie przeszkadzało. Mila atmosfera, wiele atrakcji dla kobiet. Jestem jak najbardziej za tym pomysłem aby dalej go powielac :)
OdpowiedzUsuńSama pracujesz w marketingu głupia pipo więc pewnie robisz to samo.
OdpowiedzUsuńDosadnie, ale dość celnie :)
UsuńJa na szczęście już dawno zrezygnowałem z tych kin. Teraz jak mam film na 20:30 to on zaczyna się o 20:30. Taka ciekawostka. Zero marketingowej sraczki, dopłat i cen z kosmosu.
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę, że nie jednak nie zdecydowałam się na pójście na ten przedpremierowy pokaz, bo byłam tak zrębana po pracy i miałam taki koszmarny ból głowy, że jak by mnie coś takiego spotkała, bo bym chyba po prostu mordowała.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję autorce 100% rację.
W nienawiści do akapitów tak zostałam wychowana ;) - przez co dałem radę tylko do połowy. Dziękuję za przypomnienie dlaczego nie chodzę do multikin. Takie kina są dla upośledzonych owiec.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem artykuł do końca i jestem zaskoczony. Kiedyś chodziłem regularnie do kina - ale po 2013 roku ilość reklam i trailerów oraz natężenie dźwięków tychże przed samym filmem wybiło mnie z równowagi (o dziwo dzwięki w filmie są cichsze) toteż zaprzestalem kinomaniactwa. Preferuję obejrzenie filmu w domu na moich warunkach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń"Seanse KNO poprzedzają liczne atrakcje, animacje, prelekcje, przygotowane z Partnerami wspierającymi projekt."
OdpowiedzUsuńkto normalny chodzi na babskie kino? Założeniem tego jest fakt, że płacisz normalnie za bilet, możesz wygrać cosie i dostać #darylosu. a przedpremiera (normalna) nie ma takich cyrków.
OdpowiedzUsuńI uwierz - setki kobiet są zachwycone. one kochają wygrywać, dostawać i taki marketing.
Jeśli nie chcesz wydawać 30 zł na kino, a chodzisz częściej niż raz w miesiącu kup sobie Cinema City Unlimited za 49 zł na Waw i możesz chodzić kiedy chcesz i na co chcesz.
I jak film jest na 19.00 bądź nie wcześniej niż 19.15.
A formułka do obsługi jest: poproszę x i y i tylko to, szybko, bo film mi się zaczyna. Działa w 90% przypadków ;)
kinomaniaczka chodząca przynajmniej co tydzień do kina ;)
Pani Moniko, już kto jak to, ale chyba Pani czytać ze zrozumieniem potrafi?
UsuńAutorka opisuje jak można było to zorganizować z głową, sprawić przyjemność widzom płci żeńskiej (nie kurwa podpaską, tylko np. lemoniadą i ciastkiem) i zrobić to tak, żeby nie było żenujące.
Ignorancją jest akceptacja takich cyrków uprawianych przez firmy typu Multikino - "no tak jest, no tak musi być, nie chcesz, to nie korzystaj" to ciche przyzwolenie na tego typu praktyki, które mnożą się na potęgę. I ja się zgadzam z autorką, że należy takie rzeczy wywlekać, nie należy się na to godzić, są tacy jak ty, którzy przejdą obojętnie, bo mają to w dupie, a są tacy, którzy opiszą i ostrzegą potencjalnych kinomaniaków czy samo Multikino, które może sięgnie po pomysły następnym razem trochę głębiej niż dotychczas.
Póki co skutek jest taki, że Multi straciło po ran kolejny Klientów. Za rok/dwa kontynuując swoją strategię marketingową upadnie.
Pani XY (niestety nie wiem, z kim rozmawiam, łatwo się mądrzyć z anonimowego konta) - przyzwolenie to by było wtedy, gdyby kino fundowało takie atrakcje z zaskoczenia, bez uprzedzenia, osobom, które przyszły tylko na film, a dostają pokaz tańca w podpaskach i z kubkiem herbaty. na stronie Multikina jest opis tego, jak to wygląda i jak ktoś się na to decyduje, to robi to świadomie, nikt go nie zmusza. widocznie są kobiety, które lubią "tego typu praktyki", a skoro pani nie lubi, to proszę nie chodzić i nie stękać w cudzym imieniu.
UsuńSerio ? Mam być narażona na maretingowy spam za wydane przeze mnie jedyne 55 PLN. Stary dziękuję za prezenty w formie podpasek. Dziękuję za jasną i klarowną podpowiedź, gdzie nie chodzić. Ominę takie seanse szerokim łukiem. Obok jest Kinoteka. Promocyjne środy za 15 PLN bez takiego syfu i popcorn w cenie 6 PLN. Bye bye Multikino
Usuńboski tekst!
OdpowiedzUsuń"Mały popcorn i woda gazowana z lodówki za 26,90"...za często użyte określenie staje się groteskowe, sorry.
OdpowiedzUsuńNo i te "kurwy" nie wydaja się konieczne:). Nie w tym przypadku. Reszta ok.....
Bo to miało być groteskowe, jak nie ogarniasz, to twój problem. A "kurwy" bywają konieczne. Jak razi, to idź w inne rejony internetu. Mnie się podobało, styl cudowny, wszystko absurdalnie i groteskowo opisane.
UsuńJak nie rozumiesz zabiegów stylistycznych to wróć się do gimnazjum i liceum na język polski. Polecam.
Z tego co kojarzę można zwrócić bilet jeżeli seans opóźnia się o więcej niż pół godziny - jak dla mnie to właśnie taka sytuacja ;)
OdpowiedzUsuńW Multikino Ursynów było jeszcze gorzej :) na seans czekałyśmy 1,5h, a zamiast trampolin 60letni dziadek opowiadał o zaletach jogi i zaprosił na scenę panie, które wypinały pupy ćwicząc jogę. Jedna wielka masakra!
OdpowiedzUsuńJa przepraszam, ale poszłaś na kino na obcasach, czyli: "Cykl „Kino na obcasach” to sposób na łączenie spotkań z przyjaciółkami z wyjściem do kina. Seanse filmowe poprzedzają liczne atrakcje, animacje oraz prelekcje przygotowane z udziałem partnerów wspierających projekt. Repertuar to zazwyczaj przedpremierowe pokazy filmowe. Dzięki temu uczestniczące w projekcie kobiety jako pierwsze mają okazję, żeby obejrzeć film, który wejdzie do regularnego repertuaru kilka dni później.
OdpowiedzUsuń„Kino na obcasach” to świetny projekt dla reklamodawców, których grupą docelową są kobiety, ponieważ wspólne spotkania w damskim gronie są doskonałą okazją do rozmowy oraz zapoznania się z dedykowanymi paniom ofertami."
Więc czego się spodziewałaś? Wodę mogłaś kupić w Realu za 1,29 zł. Taka klientka to byłby dla mnie jakiś koszmar. Z góry przepraszam, że zabrałam Ci minutę z Twojego cennego życia na przeczytanie tego komentarza, o ile go przeczytałaś.
Kolejna...
UsuńKłania się brak umiejętności czytania ze zrozumieniem.
Autorka opisuje jak można było to zorganizować z głową, sprawić przyjemność widzom płci żeńskiej (nie kurwa podpaską, tylko np. lemoniadą i ciastkiem) i zrobić to tak, żeby nie było żenujące.
Ignorancją i to w twoim wykonaniu jest akceptacja takich cyrków uprawianych przez firmy typu Multikino - "no tak jest, no tak musi być, nie chcesz, to nie korzystaj" to ciche przyzwolenie na tego typu praktyki, które mnożą się na potęgę. I ja się zgadzam z autorką, że należy takie rzeczy wywlekać, nie należy się na to godzić, są tacy jak ty, którzy przejdą obojętnie, bo mają to w dupie, a są tacy, którzy opiszą i ostrzegą potencjalnych kinomaniaków czy samo Multikino, które może sięgnie po pomysły następnym razem trochę głębiej niż dotychczas.
Póki co skutek jest taki, że Multi straciło po ran kolejny Klientów. Za rok/dwa kontynuując swoją strategię marketingową upadnie.
Moim zdaniem "dedykowane paniom oferty" można zrobić lepiej i mniej żenująco. I wtedy byłby to świetny projekt dla reklamodawców. Napychanie ulotkami, kretyńskie zabawy, niedopasowanie do kontekstu - to marketing z d... no i gdzie tu - zapowiadana rozmowa? Naprawdę - z takiego konceptu można by zrobić coś fajnego a nie taką - stereotypową żenade. I to jest główne przesłanie autorki
UsuńZgadzam się w 100% zamiast p
UsuńOpisywać jak bardzo jesteś sfrustrowana atrakcjami podczas gdy inne kobiety były zachwycone, na drugi raz czytaj ze zrozumieniem NA CO WYBIERASZ SIĘ DO KINA ! BO KINO NA OBCASACH WŁAŚNIE NA TYM POLEGA I TAK JEST OD DAWNA.. WIĘC JEŻELI NIE ZAPOZNAŁAS SIĘ Z WYDARZENIEM NA KTÓRE POSZŁAŚ TO PRETENSJE MIEJ TYLKO I WYŁĄCZNIE DO SIEBIE.
kto był zachwycony? :D:D:D:D
Usuńw opisie wydarzenia było, że zabieramy Ci ponad godzinę na atrakcje prowadzone przez żenującego typa, który będzie się podśmiewywał z podpasek, które ci wręczymy (no przecież to takie oczywiste skojarzenie -> KOBIETA - PODPASKA, trochę więcej niż papier toaletowy, ale trochę mniej niż pielucha moczochłonna), gdzie zatopimy cię w tonie ulotek i pozwolimy obejrzeć film po ponad godzinie "ZABAWY". pokaż mi ten opis to zwrócę honor.
No tym bardziej można oprotestować jak to kino na obcasach wygląda. Nie jest zadnym usprawiedliwieniem, ze wygląda tak od dawna
UsuńChodziło o to że jedna OSOBA( KOBIETA) nie może mówić głosem pełnej sali na której przpuszczam było ponad 400 osób... Skoro jej się nie podobało to ok, ale niech nie próbuje wmówić że nie podobało się to również innym kobietom znajdującym się na sali.
UsuńPrzepraszam Was moi drodzy, ale prawda jest taka że nasze społeczeństwo słynie z wciskania NAM wszystkiego co DARMOWE. Więc jeżeli ktoś płaci za bilet 28 zł i w tym ma różne pseudo konkursy i atrakcje to WIEM że 90% tego społeczeństwa jest tą opcją zachwycona.
sądząc autorko po stylu twojej wypowiedzi, po tych "chujach i kurwach" widac że jesteś na dosyć niskim poziomie intelektualnym, film też taki wybrałas, więc podpaska i ciastko i całe otoczenie było jak najbardziej adekwatne do ciebie i twojego poziomu
UsuńPoszłaś na coś co się nazywa "kino na obcasach" albo jakoś tak, to się nie wkurwiaj - na tych seansach to jest normalne. Trzeba było czytać na co się idzie a nie narzekać, bo nie chciało ci się sprawdzić repertuaru. Generalnie tekst jest o tym, że dostałaś to za co na co kupiłaś bilet. No kurwa eureka.
OdpowiedzUsuńRozumiem, że Multikino jest drogie a za wodę i mały popcorn płaci się tam tylko co w Manekinie pełny obiad + napój, ale cały ten wpis to jest szczyt ignorancji.
Kłania się brak umiejętności czytania ze zrozumieniem.
UsuńAutorka opisuje jak można było to zorganizować z głową, sprawić przyjemność widzom płci żeńskiej (nie kurwa podpaską, tylko np. lemoniadą i ciastkiem) i zrobić to tak, żeby nie było żenujące.
Ignorancją i to w twoim wykonaniu jest akceptacja takich cyrków uprawianych przez firmy typu Multikino - "no tak jest, no tak musi być, nie chcesz, to nie korzystaj" to ciche przyzwolenie na tego typu praktyki, które mnożą się na potęgę. I ja się zgadzam z autorką, że należy takie rzeczy wywlekać, nie należy się na to godzić, są tacy jak ty, którzy przejdą obojętnie, bo mają to w dupie, a są tacy, którzy opiszą i ostrzegą potencjalnych kinomaniaków czy samo Multikino, które może sięgnie po pomysły następnym razem trochę głębiej niż dotychczas.
Póki co skutek jest taki, że Multi straciło po ran kolejny Klientów. Za rok/dwa kontynuując swoją strategię marketingową upadnie.
jestem facetem, ale przeczytałem całość :-)
OdpowiedzUsuńtekst świetny - i nie tyczy się jedynie kobiet i filmów dla kobiet.
Zgadzam się ze wszystkim poza jednym - Bridget Jones to nie symbol emancypacji i feminizmu. Bridget jest tego totalnym przeciwieństwem.
OdpowiedzUsuńBardzo dosłowny pojęcie captive audience. Nie wiemy co bedzie, jak długo, jeszcze nie dostałyśmy produkt albo usług (albo jesteśmy w trakcie) i nie możemy uciekać. Ale tak jak Pani pisała, trzeba tez mieć szacunek do konsumenta i nie wkurwiac po prosto bo ten wewnętrzny kurw wychodzi na dane firmy albo produkt. Loved the article. Greetings from Kielbasa Stories.
OdpowiedzUsuń"Dlaczego zatrudniacie jakiegoś pseudo-znanego pajaca, który w najbardziej żałosny sposób podchodzi do kobiet? Dlaczego, mając setki fajnych lasek na sali, kobiet, które są świadomie swojej wartości, które są postępowe, które przyszły, na litość boską, na Bridget Jones – symbol emancypacji i feminizmu z początku XXI wieku, pozwalacie jakiemuś błaznowi śmiać się z podpasek?"
OdpowiedzUsuńTo jest podsumowanie cholernie smutnej sytuacji.
Jeśli pozwolisz chciałbym użyć twojego hasła "client-serivce’owego ping-ponga" oraz przytoczyć twój wpis, bo szykuje mi się chyba krótkie rozważanie na periscope na ten temat.
OdpowiedzUsuń"I teraz, szanowne Multikino, pytam się Was wprost: Dlaczego? Ja naprawdę próbuję zrozumieć… Skąd wzięliście ten genialny pomysł?"
OdpowiedzUsuńPewnie podsunął im to jakiś marketingowiec. Oh, wait... Pani jest marketingowcem i nie czai?
Szanowna Pani, odpowiadając na Pani „List otwarty do Multikina (Multikino Polska Złote Tarasy)” (data publikacji 15 września 2016 r.), poniżej prezentujemy stanowisko firmy Multikino. Uczestniczyła Pani w projekcie specjalnym Kino na Obcasach, podczas którego przedpremierowo zaprezentowaliśmy film „Bridget Jones 3”. Kino na Obcasach to wyjątkowy wieczór przygotowany z myślą o kobietach. To sposób, by połączyć spotkanie z przyjaciółkami z wypadem do kina. Seanse KNO poprzedzają liczne atrakcje, animacje, prelekcje, przygotowane z Partnerami wspierającymi projekt. Repertuar to zazwyczaj przedpremierowe pokazy filmowe, zatem Panie jako pierwsze mają okazję obejrzeć film, który wejdzie do regularnego repertuaru kilka dni później.
OdpowiedzUsuńNa przestrzeni ostatnich lat projekt zyskał grono wiernych fanek, które regularnie korzystają z naszej oferty. Formuła projektu, jego przebieg, liczba atrakcji i inne aktywności zawsze są publikowane z dużym wyprzedzeniem na stronie internetowej multikino.pl i uczestniczki mają możliwość zapoznania się z przebiegiem danego eventu. Nigdy nie ukrywaliśmy, że seans filmowy poprzedza 30–45-minutowa prelekcja. Dla wielu Pań animacje przed seansami Kino na Obcasach stanowią istotną atrakcję oraz możliwość otrzymania upominków i wygrania nagród, dlatego regularnie kupują bilety na kolejne seanse z cyklu KNO.
Ponadto należy nadmienić, iż cena biletu na projekt Kino na Obcasach jest ceną dużo niższą od ceny regularnego seansu, a daje możliwość obejrzenia filmu przed premierą wraz z uczestniczeniem w atrakcjach dodatkowych.
Przykro nam, że wczorajsza wizyta w kinie wzbudziła u Pani tyle negatywnych emocji, ale jednocześnie dziękujemy za zwrócenie uwagi na zaistniałą sytuację. Dzięki temu możemy ulepszyć naszą ofertę. Przeanalizujemy aktywności, które odbyły się podczas ostatniego Kina na Obcasach.
Z wyrazami szacunku
Multikino
Polecam wyważyć cenę popcornu - w Złotych Tarasach 20zł średni, sam bez niczego - dlatego wnoszę własne smakołyki :) Do tego 2 osoby obsługujące na kilkaset osób idących na seans. Podpaska ? weryfikujcie swoich sponsorów - prezent żenujący, bardziej pasujący jako "wkładka do gazety", niż na babski pokaz przedpremierowy.
UsuńAktywności były, proste, tytuł filmu przyciąga. Cena biletu nie jest dużo niższa, ale niższa - 3zł to nie jest mega obniżka :) Cena popcornu drastyczna, też wnosimy własne picie i słodycze na seanse. Nie tylko na KNO :) Pozdrawiam
UsuńDrogie Multikino, dziękuję za odpowiedź. Fakt: nie przeczytałam o prelekcji przed seansem - spodziewałam się jedynie 45 minut standardowych reklam. Moglibyście jednak przy zamówieniach internetowych oznaczać seans gwiazdką z informacją, że taka prelekcja będzie i potrwa 60 (nie 30-45) minut. Fakt: na pewno są osoby, na które takie atrakcje działają i czerpią z tego przyjemność. Moglibyście jednak wziąć pod uwagę, że to, że coś działa na część nie znaczy, że nie można tego poprawić, by działało na całość. Fakt: żyjemy w takich, a nie innych czasach, że promowanie marek i usług jest czymś oczywistym. Moglibyście jednak być bardziej postępowi i uprawiać marketing z poszanowaniem kobiet, zwłaszcza, kiedy organizujecie coś, co jest im dedykowane. Fakt: cena biletu jest niższa. Moglibyście jednak nie pisać, że o wiele - bo o 3 zł. Fakt: dajecie możliwość obejrzenia filmu wcześniej z dodatkowymi atrakcjami. Moglibyście jednak nie pisać, że dokładnie opisujecie je z wyprzedzeniem, bo na stronie o KnO jest napisane tyle: https://multikino.pl/pl/wydarzenia/kobiety/jeep-w-multikinie-podczas-kina-na-obcasach.
UsuńPrzy wyborze biletów zawsze na górze ekranu pojawia się pełna nazwa seansu, wraz z wyszczególnieniem, iż jest to seans KNO. Wystarczy przeczytać że zrozumieniem :)
UsuńMultikino: "Nigdy nie ukrywaliśmy, że seans filmowy poprzedza 30–45-minutowa prelekcja."
UsuńMuszę powiedzieć, że ciekawie rozumieją Państwo słowo "prelekcja". A dopiero co pisałem o tym, jak marketing radośnie i sukcesywnie wypacza znaczenie słowa "rabat", "prezent", "nagroda"... Kto by się spodziewał, że na tej liście znajdzie się taki akademicki termin, jak "prelekcja"? Gratuluję pionierskich ambicji!
I taka refleksja, kierowana już bardziej do Autorki i czytelników - czy jeśli ta godzina nachalnej sprzedaży przed seansem byłaby mniej przaśna, a bardziej profesjonalna, to byłoby jakoś zasadniczo lepiej?
Na stronie Multikina jest obecnie taka lakoniczna informacja, gdyż kolejne KNO nie zostało jeszcze zaprogramowane. Strona jest na bieżąco uaktualniania i nie są wyświetlane informacje o wydarzeniach specjalnych, które już się odbyły. Zanim udała się Pani na KNO informacja na stronie wyglądałaby tak:
Usuńhttps://multikino.pl/pl/wydarzenia/MET-Opera/met-opera-cosi-fan-tutte
Również polecam czytać ze zrozumieniem
Pozdrawiam
"spodziewałam się jedynie 45 minut standardowych reklam." - wg mnie, jesli miało byc to ironiczne, to nie bylo, a raczej zakrawa o pomowienie. reklamy standardowo 45 minut nie trwaja.
UsuńJak widać, każdy idiota może teraz prowadzić bloga i rzucać łajnem na wszystko, co mu się nie podoba. Poziom językowy jest tak niski, że kobieta powinna dziękować swojej szczęśliwej gwiazdce, że stać ją na bilet i zestaw w kinie. Masakra...
OdpowiedzUsuńza to poziom twojego komentarza jest taki sam jak poziom tej szmiry w multikinie i radia eska na dodatek.
UsuńBRAWO! Zacznijmy po tych tumanach od wciskania marketingowego cholerstwa wreszcie jeździć, może w końcu zaczną dostrzegać że wciskanie reklamy wszędzie NIE jest najlepszym pomysłem
OdpowiedzUsuńNie wiem czy autorka wpisu jest tego świadoma, ale pytania kasjerki o powiększony popcorn/punkty etc. są jej obowiązkiem i problemy o tego typu rzeczy powinno się kierować do osób u góry a nie biednych szarych ludzi którzy tylko wykonują swoją pracę :)
OdpowiedzUsuńByłam na czymś takim w Heliosie i oprócz tego co napisałaś była jawna komitet w wyciągania losów Nagrałam jak panie losujaca wybierają nazwiska które znają i podają równie ogarnietemu prowadzącemu. Zrobilam o tym wpis zglosilam nieuczciwosc menadzerce zero reakcji - Żenada
OdpowiedzUsuńA FILM I TAK JEST HUJOWY LOLOL
OdpowiedzUsuńHmmmm :> A nie był to przypadkiem "Lejdis night" (wersja Cinema City), który po prostu jest taki za każdym razem ?:) (nie licząc Pani z obsługi i 26,90 za mały popcorn i wodę)
OdpowiedzUsuńA Pani pracuje pewnie w Cinema City gdzie odbywa sie taki sam cykl pokazow dla Pan:)
OdpowiedzUsuńJedyne z czym się mogę zgodzić to ceny w barze, bo są naprawdę z kosmosu, ale nikt nie zmusza mnie do tego zakupu. Od wielu miesięcy przychodzę na wydarzenie jakim jest Kino Na Obcasach. Bywało różnie ale od jakiegoś roku wszystko jest super zorganizowane. Jest świetna prowadząca, która przeprowadza konkursy tak, aby nikt dwa razy nie wygrywał - każdy ma szansę. Owszem dostajemy troszkę ulotek, ale nie jest to aż tak uciążliwe- rozumiem że firmy chcą się zaprezentować. W tym kinie akurat prelekcje trwają 30 min, ale przy takiej atmosferze mogłabym siedzieć nawet i godzinę. Polecam wszystkim to świetne wydarzenie - każda Pani która na to przychodzi bynajmniej w naszym kinie jest świadoma tego na co się pisze, jedyne na co mogę narzekać to na to, że szybko wyprzedaja się miejsca i nie mogę usiąść tam gdzie bym chciała :-) multikino rządzi!
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst, dobrze, że zauważasz, że to wina kina a nie kasjerki. W multi działa system premiowania i czasem wymiana tego popcornu mały/średni to dla pracownika jakiś tam zysk.
OdpowiedzUsuńOgólnie rozmowy z pracownikami w sieciach jakichkolwiek stają się coraz bardziej zabawne dzięki cudom w postaci banków zwrotów. Najbardziej rozbraja mnie McDonald's.
-Dzień dobry, poproszę ham...
-Dzień dobry, witamy w McDonald's, co mogę Panu podać?
Multi może nie ma banku ale milion kontraktów i produktów do proponowania. Kiedyś dostałem przy kasie taki plik ulotek, że nie mogłem w nim znaleźć mojego biletu. W temacie biletów: ciesz się, że już miałaś kupione. "a miejsca VIP czy zwykłe? Polecam VIP, bo są wygodne. A może jednak? Fotele są skórzane."
Ech, multi, zmień się!
Tragedia. Od dawna uważam, że za przymus oglądania reklam bilet na seans powinien być tańszy. Jeśli płacę standardową cenę to powinnam mieć wybór czy mam ochotę oglądać reklamy czy nie - otrzymując informację o której godzinie faktycznie rozpoczyna się film i wtedy mòc wejść na salę i zająć miejsce.
OdpowiedzUsuńPrzymus? Serio? Ja też nie lubię reklam więc świadomie przychodzę na film jakieś 20 minut później. Mam czas żeby skoczyć do baru czy do toalety. I nikt mnie nie ZMUSZA do oglądania bloku reklamowego.
UsuńNie ma co się burzyć, wystarczy chwilę pomyśleć...
Na agresywny i bezczelny marketing jest tylko jedna odpowiedź: agresywna i bezczelna ignorancja, osobiście zawsze już noszę przy sobie słuchawki, jak w kinie lecą reklamy zakładam je, puszczam dobrą muzykę i zamykam oczy. Raz podeszli do mnie z jakąś ulotką, środkowy palec uświadomił im brak mego zainteresowania.
OdpowiedzUsuńTo teraz proszę sobie wyobrazić, że podchodzisz do kogoś na ulicy zapytać o drogę, a ten ktoś wystawia środkowy palec. Taka sama sytuacja. Gratuluję bycia chamem i prostakiem...
UsuńI właśnie dlatego nie chodzę do Multikina. A do CinemaCity przychodzę 15 minut po rzekomym rozpoczęciu seansu.
OdpowiedzUsuńAleż Pani ma ból odbytu i kompleksy. Aż się przykro robi.
OdpowiedzUsuńTo był seryjny cykl KINO NA OBCASACH , który Multikino raz w miesiącu organizuje.. idąc na ten seans wiadome jest iż polega to na promowaniu wszelakich firm,usług itp.. szkoda ,że tak to zostało odebrane.. jestem stałą bywalczynią .. i nie raz miałam okazję wygrać coś wyjątkowego -min, lot paralotnią czy masaż belgijaską czekoladą !!! Polecam przed seansem zapoznać się z programem !!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKino na obcasach - ok, ale szkoda że tak niski poziom tych wszystkich "atrakcji"... Może chodzi Pani do innego kina niż Złote Tarasy, ja za to po tym wpisie wiem, że na pewno tam nie zawitam.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeśli mam ochotę na ambitny film bez komercyjnej oprawy, to wybieram pokaz/kino z cyklu alternatywnych. Jeśli mam ochotę spędzić wesoły wieczór z koleżankami, pośmiać się i odprężyć, to wybieram "event" o takim profilu. Gadżety, które dostaję od sponsorów to bardzo miły dodatek. Nagrody, które można wygrać przed seansem zwykle przewyższają cenę biletu. Nie wspomnę o poczęstunku czy innych atrakcjach wliczonych w cenę. Jeśli przeszkadza Pani cała oprawa, to polecam wybrać się na standardowy pokaz albo obejrzeć film w domu. Jeśli pojawiają się problemy ze zrozumieniem tekstu-w tym przypadku opisu wydarzenia-to polecam nad tym popracować. W mieście w którym mieszkam (Tychy) to jedyna cykliczne "babska" impreza i jestem za nią wdzięczna, a na nużących reklamach poprzedzających seans po prostu nadrabiam zaległości w rozmowach z towarzyszącymi mi koleżankami :)
OdpowiedzUsuńWiem, ze słyszenia, bo sama nie mam grupy zaprzyjaźnionych kinomanek, że takie pokazy filmowe połączone z konkursami i reklamą organizowane są na tzw "babskie wieczory " w kinach. Mo zna się było tego spodziewać, trzeba było się orientować i nie iść. Tekst napisany świetnie, choć ciut przydługi, doczytałam , pośmiałam się. Jednak mój wniosek - sama sobie winna .
OdpowiedzUsuńRaz poszłam na Kino na obcasach, nie wiedząc, co to jest i w życiu tego nie powtórzę - co za trauma. U nas to była akurat "lekcja" salsy przy muzyce 3x głośniejszej niż ścieżka filmowa (i ktoś wygrał bon na lekcje), konkurs nt. Oriflame z pytaniami na poziomie "Z jakiego kraju pochodzi firma Oriflame" (na ekranie widniał wielki napis Oriflame Sweden), a konferansjer jak nie ten sam, to z tej samej "szkoły", bo żenujące było jego infantylizowanie kobiet, wszystko zaczęło się w ogóle od pytania "To któóóra z was robiła jakieś postanowienia noworocznee?". I niektóre laski radośnie opowiadały o tych fascynujących sprawach. I faktycznie, potem jeszcze reklamy - godzina z życia jak nic. Wieczór uratowało tylko to, że to była "Planeta singli".
OdpowiedzUsuńdla niektorych zenada, dla innych nie. jedne lubia sie wyglupiac (nawet jak male dziewczynki) inne nie. nigdy nie dogodzisz. to tak jak z wieczorami panienskimi. jedne w domu, przy winie, inne (o zgrozo, wiekszosc!) w rozowej limuzynie.
UsuńMoże ja się wypowiem z perspektywy pracownika kina. Może zacznę od pobocznych wątków, po czym przejdę do meritum.
OdpowiedzUsuń1. W regulaminie kina jest jasno napisane, że godzina rozpoczęcia seansu podana w repertuarze to początek bloku reklamowego poprzedzającego projekcję filmu. Każdemu kto przy zakupie biletu, tudzież przy innej okazji pyta o czas trwania reklam udzielamy takiej informacji bez robienia jakichkolwiek problemów. Rozumiem, że reklamy mogą być irytujące, więc sama je omijam przychodząc na seans 15 do 20 minut później (co robi większość pracowników i sporo klientów udając się na seanse).
2. Sprzedaż produktów na barze:
Jeśli chodzi o zestaw: nabicie osobno produktów kosztowałoby jeszcze więcej, dlatego dostała pani mały popcorn w zestawie. Zawsze staramy się nabijać wszystko tak, żeby klient zapłacił jak najmniej, chyba że zachowuje się wyjątkowo chamsko. Opłaca się to i nam i klientom, jako że my dzięki temu mamy szansę na dostanie premii. Ponadto mamy obowiązek reklamować i oferować inne produkty, między innymi właśnie przez wzgląd na tajemniczego klienta (wspomnianego gdzieś w komentarzach). A oburzenie za cenę i wyżywanie się potem na pracowniku mija się z celem, bo nie od niego ta cena zależy.
3. PRACOWNICY KINA TO TEŻ LUDZIE!!!
Też są zmęczeni, mogą się źle czuć. Dla większości jest to praca dorywcza, bo oprócz tego studiują/uczą się w szkołach/mają drugą pracę. Są osoby które ciągną dwa etaty i ja je bardzo szanuję, ale większość z nas robi dokładnie to samo, więc uważam że należy nam się chociaż odrobina tego szacunku.
4. Meritum: Kino na Obcasach (KNO)
a)Impreza jest reklamowana. W różnych punktach kina wiszą plakaty z informacją "Początek imprezy o godzinie 19:00 seans rozpocznie się około godziny 20:00". Podani są też partnerzy i konkursy jakie się odbędą (więc wiadomo mniej więcej czego można się spodziewać). Tak jest to chamski marketing, ale wybierając się na taką imprezę doskonale wiesz na co się piszesz. Za każdym razem gdy widzę kolejnych partnerów śmieję się, że wszystkie te nagrody mówią kobietom jakie są grube (kuchnie dietetyczne, kuracje odchudzające, itp.), brzydkie (kupony na metamorfozę, itp.) etc. Jednak za każdym razem sala pęka w szwach. Sporo kobiet (na oko około 60%) wraca na KNO co miesiąc, a to już o czymś świadczy.
b) Nadchodzi wtorkowy wieczór, wywieszony zostaje grafik na przyszły tydzień. Każdy kto koło swojego nazwiska zobaczy skrót KNO niemalże płacze. Ma w perspektywie spędzenie wieczoru z salą wypełnioną po brzegi około trzystu pięćdziesięcioma kobietami, które niczym harpie rzucają się na choćby najmniejszy drobiazg marketingowy, tratując przy tym siebie na wzajem jak również pracowników kina. Nie daj boże sponsor dostarczy ich za mało, wtedy oczywiście trzeba nakrzyczeć na pracownika "Jak to tak może być, że JA nie dostałam?! Jak pani mogła do tego dopuścić?!". Dużo biegania, dużo sprzątania, bo co chwilę jakiś popcorn się wysypie, większość kobiet jest nerwowa jeśli nie wygra w konkursie. To na prawdę nic przyjemnego.
Droga Autorko, jeśli więc przeczytasz ten komentarz zechciej spojrzeć na to z innej perspektywy. To, że Tobie taka forma spędzania czasu nie odpowiada, nie znaczy że innym też nie. A jeśli tak jest to po prostu nie chodzą na tego typu imprezy. Nie odbierz mnie źle, ja też tego nie popieram i najchętniej zlikwidowałabym tę imprezę. Dla mnie oznaczałoby to spokojniejszą zmianę, ponadto nie popieram tego co się tam dzieje. Ale mimo wszystko są osoby, którym naprawdę taka forma spędzania czasu odpowiada, o czym świadczy wysoka frekwencja na każdym KNO.
z całym szacunkiem, ale
OdpowiedzUsuńjeśli chciałaś uniknąć wszystkich tych zabiegów reklamowych, wystarczyło wybrać inny seans, tj. 2 dni później. Wybierając kino na obcasach powinnaś być świadoma, że dostaniesz darmowe gadżety - uwaga, zaskoczenie - DLA KOBIET, więc nie wiem czemu się oburzasz.
z innej perspektywy: pracownicy kina muszą dostosować się do pewnych wymogów. stąd te 100 pytań które ci zadano. Więc czemu się oburzasz, tym bardziej, że pani przy kasie chciała ułożyć twoje zamówienie tak że będzie tańsze.
i ostatnie... po co idziesz do kina jak nie po to żeby dobrze się bawić? Idziesz tam właśnie dla zabawy a nie na ścięcie. Następnym razem przemyśl co robisz, jeśli masz potem tak bardzo cierpieć :)
Bywam w kinie 2-3 razy w tygodniu, i.....jakoś nie mam tego typu problemów. Umiem rozdzielić kino a wyjście towarzyskie. Co do cen, no niestety nie są one niskie, ale od tego mam cennik. Zawsze się z nim zapoznaje przed zakupem.
OdpowiedzUsuńA z rad: często w sieciowych sklepach z elektronika są promocje na sprzęt elektroniczny ( telewizor + kino domowe ) i wtedy można narzucać własne ceny, bądź ich brak, rodzaj reklam ( lub ich brak ) nawet gifty rozdawane przy wejściu ( coś dadzą to źle, nie dadzą to też źle ). Polecam także seanse indywidualne, można zamówić event, płacisz za seans, obsługę, oświetlenie, nawet możesz własne gifty dołączyć jako "prezent" przy sprawdzaniu biletów ;-)
Nie nie nie, nie jestem pracownikiem kina ano jego właścicielem ( azhhhh to było by coś ), ale osoba która chodzi do kina często.
Jak się nie czyta opisu wydarzenia, na które się idzie to tak jest... KNO, czyli Kino Na Obcasach to cykl skierowany do kobiet. I na każdym takim spotkaniu, które poprzedza projekcję przedpremierową jakiegos filmu, prezentują się różni sponsorzy, wydarzenia, dzięki czemu babeczki mogą dowiedzieć się czegoś o nowych, przeznaczonych dla nich miejscach, wydarzeniach, czy chociażby klubach fitness. Jeżeli nie odpowiadają pani tego typu atrakcje to zapraszam na standardowy pokaż filmu. Tak samo hejt na kasjerkę jest nieuzasadniony. Taka jest to praca na kasie. Klient przychodzi a kasjer ma za zadanie klienta przekonać na coś większego. Jeśli znałaby się Pani na marketingu, to na pewno to zjawisko nie byłoby Pani obce. Reguła w stosunku do każdego klienta jest taka sama. A pracownicy muszą się tego trzymać, bo są z tego kontrolowani. Jeśli nie zrobią czegoś w taki sposób, jak jest to ustalone, to zostają im odbierane punkty przy wizycie tajemniczego klienta.
OdpowiedzUsuńDroga Pani, nikt nie kazał pani isc na przedpremierowy pokaz podczas imprezy dla kobiet o nazwie Kino Na Obcasach. Impreza ta skierowana jest wylacznie dla pań, podczas takiego wydarzenia zawsze organizowane sa pokazy, degustacje, ankiety i konkursy z nagrodami - wiem co mowie, jestem comiesieczna bywalczynia takiego eventu. Co do obslugi, owszem moze i zajmuje 4 minuty, ale jezeli kasjer w kasie nie zapyta o powiekszenia, dodatkowy produkt, karte payback to moze tym sposobem stracic swoja prace, a zauwazyla pani, ze sa to mlodzi pracownicy chcacy dorobic tymczasowa praca.
OdpowiedzUsuńTakze pretensje moze miec pani wylacznie do siebie, zgadzajac sie na przedpremierowy pokaz, zgodzila sie pani na udzial w kinowym wydarzeniu kino na obcasach, a tym na pokazy, ulotki czegos co przeznaczine jest dla kobiet.
Najbardziej żenujące są komentarze z cyklu "nikt nie kazał" (bo te o "bólu odbytu" są po prostu poniżej wszelkiej krytyki), "bo jakoś wszystkim się podoba, tylko autorce bloga nie!". A gdzie ci wszyscy, którym się podoba? Bo już w komentarzach widzę grupę osób zażenowanych, które na taki pokaz nigdy nie pójdą oraz grupę, która już była i cierpi na samo wspomnienie. A są też tacy, którzy nie komentują w sieci, tylko zgrzytają zębami w ciszy i solennie obiecują "nigdy więcej".
OdpowiedzUsuńJest dokładnie odwrotnie. Jeśli coś się nie podoba to zaraz jest skarga do kierownika/mail z reklamacją/paszkwil w internecie. Natomiast osoba zadowolona rzadko napisze pochwałę, czy to bezpośrednio, czy też w Internecie. Pozdrawiam.
Usuńtak, Anno, to nie jest tajemnica,ze 1/10 osob zadowolonych napisze,ze jest zadowolona z uslugi/produktu, a 9/10 bardzo niezadowolonych od razu sklada reklamacje.
UsuńRozumiem doskonale. Właściwie w większości sklepów jesteśmy teraz zawalani lawiną głupich pytań: mniejsze, większe, w zestawie, a ciasteczka za 2.99 a punkty, a karta lojalnościowa, że jej założenie to błyskawiczna formalność, a że aplikacja mobilna, a że kod pocztowy, bo zbierają dane o klientach, a nazwa ulicy i czy dociera tam gazetka z promocjami... DŻIZASSS!!!
OdpowiedzUsuńmoże ludzie kochani NAJWYŻSZY CZAS założyć jakiś profil na FB pod hasłem "mamy dość miliona pytań" czy coś podobnego??? może to w końcu trafi do marketingowców i zaczną kombinować inaczej a biedne osoby po drugiej stronie lady nie będą niepotrzebnie strzępić języka, co zresztą też jest dla nich poniżające tak ciągle coś komuś wciskać!
Do Multikina nie chadzam już od dawna. Ta sieć sięgnęła bruku. Nie godzę się na to aby za własne pieniądze oglądać 45 min kitu. Nie! Dla zasady Nie!
OdpowiedzUsuńWłaśnie to nie są takie błahe rzeczy, typu problemy pierwszego świata, bo ktoś to wymyśla licząc, że będzie szał i co gorsza są tacy co będą mu przyklaskiwać. I wbrew pozorom dużo osób będzie bić brawo i to jest najgorsze. Oni sprzedają to, co ludzie chętnie biorą. Założę się, że niejedna stwierdziła, że fajnie było i paczkę podpasek za darmo ma. To jak reklamy Mc'D niczym baśniowy świat. Za przeproszeniem g*wno w sreberku i ludzie się łykają. A Ciebie podziwiam za cierpliwość, ja bym wyszła z awanturą.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńStrasznie to przykre, że jako odbiorcy filmów godzicie się na to, że istnieją takie praktyki marketingowe i rzucacie hasło "jak się nie podoba to nie chodź".
OdpowiedzUsuńPołowa z Was nie zrozumiała o co chodzi w tym tekście.
Oczywiście, że Ola mogła przeczytać co to za rozrywka to całe KNO i stwierdzić jak niektórzy z Was tutaj: to nie dla mnie, więc nie chodzę, albo przyjdę godzinę później. Pan wodzirej dalej będzie robił z siebie klowna, obrażał inteligencję 300 pań, część się zorientuje, część nie, wciąż będą zasypywane toną ulotek, podpasek, co bądź, wciąż również pod pretekstem wygrania rzekomego auta będą zbierane od nich dane osobowe, wszystko bez przymusu, za zgodą osób, które kupiły bilet.
Tak samo jak ludzie się przecież godzą na branie kredytów frankowych, głupie nastolatki na własne życzenie trafiają do szpitala wciągając dopalacze, kobiety same się proszą o chamskie komentarze (oby tylko) nosząc mini spódniczki, wczasowicze sami sobie winni, że jeżdżą na zaparawanioną plażę do Władysławowa i narzekają, że gubią dzieci i_mogłabym_tak_dalej_wymieniać.
Taki znak czasów, mamy wybór, a głupotę/chamstwo/przemoc można przecież tolerować, tak? gdzieś jest obok nas, można to olać i iść dalej.
Przykre jest też to, że uważacie, że ci biedni pracownicy kin MUSZĄ brać w tym udział, bo im się obetnie premie. A wpadliście na to, że nie musieliby, gdyby władze Multikina nie uskuteczniały takich praktyk? Ci ludzie wcale nie muszą się upokarzać. Przykład: Tysiące ludzi pracuje na umowach śmieciowych, a wy uważacie, że muszą? Bo nie mają wyboru tak? Bo ktoś im tego wyboru nie dał! Szuka się przyczyny takiego stanu rzeczy i dąży do tego, by to zmienić, a nie to tolerować. Ciche przyzwolenie.
Są ludzie którzy nie godzą się na to wszystko i mówią o tym głośno. Jedni przeciwstawiają się praktykom bankowym, inni przemocy wobec kobiet, śmieciowym umowom, a inni śmieciowemu marketingowi. O tym jest ten tekst. Szkoda, że trzeba go tłumaczyć, z polskiego na polski.
no wlasnie smutne jest to,ze trzeba go tlumaczyc. gdyby autorce chodzilo dokladnie o to, o czym piszesz, mogla go lepiej sprecyzowac, obciac fragment dotyczacy dyskusji ze sprzedawcą (to naprawde nie jest trudne, aby sprecyzowac zamowienie, sprawdzic cene itd.), fragment dot. wiadra pomyj na pomyslodawcow i uszczuplic tekst o przeklenstwa i zwroty angielskojezyczne, ktore maja byc chyba 'fancy' . moze wtedy,w tym calym syfie byloby miejsce na konstruktywna dyskusje i na te tak ISTOTNE dla swiata sprawy.
Usuńddech.
..zostan wolontariuszem, kop studnie w Etiopii, zrob cos dla swiata. takiego serio pozytecznego. w tej jednak sprawie, mysle,ze ludzie jakos przezyja bez Waszej pomocy.
Pani Marketingowiec zniesmaczona prostymi i banalnymi zabiegami marketingowymi. O ironio. Fajnie tak wpaść w swoje sidła, nieprawdaż?
OdpowiedzUsuńJeszcze żeby marketingowiec równało się związana z marketingiem to byłoby super. Ja też jestem związany z marketingiem, ale nie wymyślam idiotycznych akcji. Bo poza tymi akcjami jest całe spektrum działań, które można robić. Ale po przeczytaniu iluś tam komentarzy widzę, że takie rozróżnianie nie ma sensu.
UsuńJakby ktoś chciał się jeszcze wybrać do kina to polecam wypróbować stronkę www.kiedykino.pl - wszystkie sale kinowe największych kin w Polsce (CinemaCity, Multikino, Helios) w jednym miejscu
OdpowiedzUsuńLuuuuudzie serio?!?! Kobieta opisuje swoje zażenowanie, że idąc na film ponad godzinę spędziła na kupowaniu popcornu i słuchaniu najdurniejszych akcji marketingowych ever a większość z Was tylko "mogła sprawdzić cenę", "po co szła na kino na obcasach?" Na prawdę Waszym zdaniem to, jak kino działa w takich wieczorach jest normalne i trzeba to zaakceptować i się cieszyć, bo "sama wybrała?" Nie rozumiem takiego podejścia...
OdpowiedzUsuńNie oglądam tv, nie słucham radia i/bo nienawidzę reklam w jakiejkolwiek postaci. Do kina zawsze sie spóźniam żeby ograniczyć do minimum reklamowy atak. Dwa dni temu jednak mimo wszystko przyszłam zbyt szybko i miałam "przyjemność" zobaczyć kilka najnowszych wynalazków marketingowych... Nie wiem czy to przez swój reklamowy detoks czy faktycznie przez to, że ten proceder przekracza już wszelkie absurdy przyswajalne przez przeciętnie zdrowego na umyśle człowieka... po prostu mnie wbiło w fotel kiedy zobaczyłam reklamę z kozą w banku i kilka jej podobnych... brak słów... :(
OdpowiedzUsuńByłam na tym seansie w Złotych Taradach. Bardzo irytująca była ta godzina. Tez nie wiedziałam jak to wygląda, jechałam w pośpiechu, nie zdążyłam zjesc....po to zeby ponad godzine oglądać tę żenadę. Raczej juz sie nie wybiorę na kino na obcasach. To co sie tam działo nie miało nic wspólnego z rozrywką. Strata czasu.
OdpowiedzUsuńSerio? Większego bólu dupy o popcorn i wodę 26 zł? Już bez przesady, cenniki są i zawsze można sprawdzić co ile kosztuje, to nie jest wina personelu za ceny, a jak się nie podoba zawsze można pójść do sklepu i sobie kupić wodę w żabce bądź w innym super/hiper markecie. Pełno BAB przed kinem, no i co z tego? Wszystko jest opisane zawsze na stronie i zawsze można zapytać personelu co się dzieje, że jest tak dużo osób, ale oczywiście lepiej swoje żale wylać w internecie no bo to teraz takie modne... To tak jakby narzekać na to ,że jest się na Kinie Kobiet i jest dużo kobiet, pełno stoisk oraz gry i zabawy z jak to zostało nazwane "Wodzirejem", to jest kompletnie bez sensu. Niczyja jest wina tym że są reklamy, no cóż, do kina już zostają takie filmy przywiezione i co mają zrobić? Powiesić się bo to takie straszne że w kinie leci reklama wow wow wow, to tak jakby narzekać że w telewizji też są reklamy.. Jeśli ktoś ma wielki problem z tym że w kinie lecą reklamy i bilet jest oczywiście DROGI W CH*J to się ogląda w domu na necie... Poza tym żyjemy w świecie gdzie reklamy nie odstępują nas na krok, wiec dlaczego jest ból dupy o to że w kinie one też się pojawiają? Skoro tak bardzo przeszkadza Ci takie coś to wychodzi się z kina idzie się kuźwa gdziekolwiek indziej i czeka aż e STRASZNE reklamy przeminą, nie raz widziałam jak tak Panie czy Panowie robią. Poza tym pokaz filmu przedpremierowego... no i ok, spodziewałaś się biletu za 15 zł? To jest raczej normalne że bilety są troszkę droższe... Następnym razem proszę patrzeć na stronie internetowej bądź zapytać ludzi pracujących tam co się dzieje :) Kto pyta nie błądzi i nie wylewa żalów w internecie, POZDRAWIAM :)
OdpowiedzUsuńCzytam i głupieję, przeciez na stronie Multikina jest opis na czym polega Ladies Night??? To czym Pani była zaskoczona? Że wciskają ulotki i pierdoleksy waląc po oczach logiem? i że seans zaczał sie po 20:00??? PRZECIEŻ WŁAŚNIE NA TYM POLEGA TEN WIECZÓR wystarczy poczytać na stronie Multikina... trzeba było się wybrac na seans zwykły a nie na Lejdis Najt....
OdpowiedzUsuńDroga Pani, idąc na KNO na stronie internetowej Multkina jest informacja o tym, ze przed filmem odbędzie sie prelekcja.
OdpowiedzUsuńKno jest raz w miesiącu, i kobiety ( seans jest TYLKO dla kobiet) nie idą na to tylko po to, aby obejrzeć przedpremierowo film ( i miec bilet w tańszej cenie) qle również, aby wziqc udział w konkursach, cos wygrać, obejrzeć różne prezentacje czy występy.
Sama pracuje w MK i jest Pani jedna z niewielu osob, które przyszly na sam film.
W tej sytuacji jest również i Pani wina, gdyż powinna Pani zapytać się pracownika czym kno różni sie od zwykłego seansu filmowego ( bo na logikę jednak czymś powinno sie roznic)
Jak również ile trwają te prelekcje na których Pani nie musi być.
To, ze Pani dobrowolnie wybrala kno, a nie doczytala na czym ono polega to tylko i wyłącznie Pani wina.
I nie rozumiem tej calej pretensji do pracowników czy organizatorów. To tak jakby Pani poszla nq noc kina i narzekała, ze są cztery filmy a nie trzy mimo.,ze to jest wyraźnie napisane.
Co do jedzenia z popcornbaru ceny są jakie są, każde kuno ma cennik.,nie zawsze jest przy kasjerze. Czasami wisi po prostu na ścianie.
Trzeba wcześniej sie zorientować jakie są ceny a dopier wylewać caly gniew na pracownika. Który ZAWSZE musi obsługiwać klienta według określonych punktów, np zapytać o punkty playback, powtórzyć zamówienie, zaproponować powiększenie.
Gdzie Pani nie pójdzie czy do kfc McDonalda itp również będą proponować powiększenie.
A jak Pani idzie do restauracji to najpierw prosi Pani o menu( z cenami) czy od razu zamawia co Pani chce? Zupelie nie patrząc na ceny a potem wrzeszczy na klienta, ze dlaczego tak drogo?
Następnym razem jak Pani chce iść na nietypowy wieczór do kina to proszę najpierw przeczytać na czym on polega, tak jak regulamin niektórych promocji, zeby potem nie trzeba bylo udawać
Ale ja nie wiedziałem
Jak male dziecko z podstawówki
Po co kupiłyście bilety na Ladies Night? Trzeba było kupić na klasyczny seans. Zanim zaczniecie wyśmiewać i oczerniać ideę tego wydarzenia zastanówcie się i kupujcie świadomie. Uważam, że ten ten tekst jest niegrzeczny i niestowosny. Warto pomyśleć zanim się wyleje wiadro pomyj
OdpowiedzUsuńPytanie do autorki: jedna rzecz mnie niebywale intryguje - byłem kilka dni temu na seansie w tym samym kinie, reklamy trwały ok. 20 minut. Regularnie chodzę na filmy, nie tylko do Multikina, ale także do Cinemy, Atlantica, czy Kinoteki. W żadnym z tych kin nie spotkałem się z sytuacją żeby reklamy trwały chociażby 30 minut. Skąd więc te 45 minut? Jest Pani w stanie jakoś to udowodnić czy po prostu wiesza Pani psy na zasadzie "nieważne czy to prawda, byleby uderzało w kino"?
OdpowiedzUsuńDruga sprawa to niesłychanie żenujące jest czepianie się kasjera o pytania czy popcorn ma być solony czy karmelowy, czy woda ma być gazowana czy niegazowana w sytuacji gdy samemu nie sprecyzowało się zamówienia. Taka jest praca tych ludzi, nie jest zbyt dobrze płatna a wszędzie w internecie można przeczytać jak to wygląda w Empikach, kinach czy stacjach benzynowych gdzie wobec kasjerów którzy nie pytają o różnego rodzaju punkty czy nie podbijają zamówienia wyciąga się konsekwencje.
Właśnie autorka artykułu wiele nieścisłości podaje... Też byłam na tym pokazie. Atrakcje skończyły się chyba o 20:06 a film zaczął jakoś chwilę po 20:11, to oznacza, że reklamy trwały niewiele ponad 5 minut. Były to tylko plansze sponsorów tego wieczoru.
Usuńnie byłam w stanie czytać więcej niż 3 min. rozumiem, że przeżyłaś koszmar. kot doczytał, miał próbkę. współczuję. kupuj bilet wcześniej, pytaj o której naprawdę zaczyna się film, a zdążysz jeszcze zrobić zakupy, zjeść kolację czy co tam chcesz. ceny w multikinie są nienormalne dlatego chodzę tam sporadycznie. lepiej wspierać mniejsze kina. ale cóż - wolna wola. widać produkt jest warty tyle ile klient może i chce za niego zapłacić. i płaci. rozumiem rozgoryczenie.jednak każda organizacja działa na tyle źle na ile może. w tym przypadku, ilu ma klientów akceptujących/tolerujących taką politykę marketingową. nie podoba się - nie korzystamy, może szczęśliwie coś zmienia albo zbankrutują.
OdpowiedzUsuńPrzecież napisała w którymś poście, że nie doczytała na czym polega ta impreza i ile trwa, więc bierze to na klate. Czepiała się formy niskich lotów, wysokich cen, straty czasu, a nie samego KNO
OdpowiedzUsuń"Babski świat" jest jednak pokrętny... ;)
OdpowiedzUsuńO k**wa! Swoją drogą ciekawe czy poza Warszawą też robią takie durne akcje (np. w Katowicach nigdy nie spotkałem się z czymś takim).
OdpowiedzUsuńA co do komentarzy powyżej - ja mimo wszystko wystąpiłbym o zwrot pieniędzy - chociażby z powodu strat moralnych, bo przecież dla myślącego człowieka to straszne upodlenie...
hahahaha serio? zwrot gotówki?!
UsuńWiadomo, że nie oddadzą, ale dla zasady zwróciłbym się dla kierownika kina z jasnym sygnałem, że nigdy tam nie wrócę.
UsuńDla kontrastu podam przykład jak odbywało się w złotych tarasach w multikinie wydarzenie E-Sportowe Fantasy Expo Challenge
OdpowiedzUsuńNie było żadnych reklam, żadnego promowania gówno marek, a w dowolnym momencie można było dostać zimną puszke sprite'a.
Nie usprawiedliwiam w tym momencie multikina, pokazuję tylko, że lepiej jest traktowana banda chłopaków 12-20 lat, niż kobiety, matki, osoby, które po ciężkiej pracy idą do domu by zająć się inną ciężką pracą w domu.
To wg. mnie tylko podkreśla jak multikino nie uszanowało kobiet.
Nie wiem, czy ktoś z Was zwrócił uwagę,że nie uznają znizek dla osób niepełnosprawnych. Dlatego wybieram mniejsze, studyjne.W-wa kino KULTYRA albo REJS, wchodzi człowiek miejsca nienumerowane, mało ludzi celowo wybieram takowe godziny, nie ma psssssssss, to od wod gazowanych, chrumkaczy i tacy co nie wiedza z telefonem nalezy zrobic.
OdpowiedzUsuńDlatego trzeba wybierać kina niesieciowe, jest taniej i przyjemniej
OdpowiedzUsuńMyślę, że jest Pani słabym marketingowcem. inaczej by pani te wszystkie mechanizmy rozumiała i nie były szokiem. Rozumiem, że jak marketingowiec Multikina wywaliłaby Pani wszystkie reklamy i sponsorów i próbowała utrzymać kino(np. Złote Tarasy, gdzie czynsz zawraca głowę)z samych biletów? Proszę nie zakładać własnej firmy w takim układzie, bo skończy Pani z długami. Jako marketingowiec szybko powinna Pani policzyć ile jest sal, ile miejsc, ile wpływów z filmu (minus zaiksy itp.) i zobaczyć ile zostanie. Od tego odjąć czynsz, obsługę, prąd itp. Z kinami jest jak ze stacjami benzynowymi. żyją z rzeczy poza benzynowymi i filmowymi. Tak jest. Tak muszą aby przetrwać. proszę nie chodzić i już. Rozumiem tu wylewanie żali zwykłych ludzi - każdy kto ma kontakt z Klientem przyzwyczaił się do "uwag". Ale marketingowiec - z imienia i nazwiska? Proszę zaproponować rozwiązanie: z czego ma zrezygnować Multikino i czym zastąpić by pokryć koszty, wtedy pokaże pani, że jest marketingowcem, a nie kolejnym "klientem". Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDlaczego ma proponować? Nikt nie pracuje charytatywnie żeby dzielić się swoimi pomysłami za free.
Usuńzgadzam się z powyższym. hehehe ta Pani nie pojęcia o biznesie i wyliczaniu kosztów.Lub pracuje dla konkurencji. dziennikarsko też nie ma pojęcia - za długi tekst cięzej dotrzeć do końca tekstu niż do owej sali kinowej. zwykły hejt dla mnie. wracaj dziewczyno dl starych trzeszczących brudnych kin w których (jak pisał ktoś powyżej) "nie ma tłumów" ,wiadomo dlaczego. i nie psuj sobie nerwów i nie ośmieszaj się jako "marketingowiec"
OdpowiedzUsuńSzanowna Autorko, Multikino jest multipleksem, korporacją nastawioną na zysk. Jasne, 30-40 minut reklam przed filmem irytuje ale wystarczy zapytać pierwszego lepszego pracownika ile będą trwały reklamy/prelekcja itp i zawsze możesz wejść na salę dopiero gdy zaczyna się film. Zamiast wylewac wiadro z pomyjami na firmę pomyśl o tym, że te bardziej popularne seanse, reklamy utrzymują sieć kin w dni kiedy na seanse przychodzi 5-10 osób, których dodatkowo nie stać na popcorn i wodę za 26,90. Kupując popcorn placisz również za to ze ktoś go dla Ciebie zrobi, poda, umyje narzędzia i później zamiecie sale gdy rozsypiesz. Zwróć uwagę ilu pracowników potrzeba żeby obsłużyć seans, kasjerka, bileter, osoba robiąca drinki, (plus kierownicy kina, osoby techniczne, sprzątacze itd.) z tych 26,90 kilka osób ma wypłacaną pensję. Co do kasjerki? W kinach i innych sieciowkach funkcjonuje osoba podstawionego klienta który wypełnia ankietę na temat obsługi klienta i MUSI zadać tyle pytan ile ma powiedziane odgórnie.
OdpowiedzUsuńCały wpis na blogu by nie istnial gdybyś tylko zapytała wcześniej obsługi o której godzinie zacznie się seans. Jeśli masz bilet wpuszczą Cię na salę nawet w środku trwania filmu bo to Twoja sprawa od kiedy chcesz oglądać. Mamy wolny rynek, zawsze możesz iść do innego kina albo zainwestować kilka milionów w wyposażenie budynku i pracowników, otworzyć własne kino i rozdawać popcorn i bilety po 2 złote.
Super odpowiedź. Przynajmniej krótka i na temat.
UsuńChodzę do Multikina w Jaworznie, przynajmniej raz w tygodniu. Cena biletu - 15 zł, zdarza się 15.50 zł, ale rzadko. Małe, przytulne sale, żadnych podpasek ani ulotek na fotelach. Reklamy trochę przydługie, ale nie dłuższe niż 20 minut. Ta sama sieć, a jednak inaczej. To zależy od ludzi.
OdpowiedzUsuńNauczyłem się z tym (reklamami) żyć. Przychodzę na seans 20-30 min po planowanym rozpoczęciu.
OdpowiedzUsuńPS Ciekawe dlaczego mężczyzn nie naciągają na takie numery jak opisane wyżej ?
Seanse obcasowe , szminkowe , leginsowe ... same sobie jesteście winne.
Czemu ?
Może kiedyś dojdziecie czemu. Pozdrawiam !
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzytam i czytam te komentarze. I trochę się załamuję :) Większośc z nich głównie wylewa pomyje na autorkę - mogła przeczytać, że to KNO a nie teraz mieć pretensje. Ba - mogła w ogóle tam nie iśc, tylko pójść do małego kina studyjnego gdzie takich cyrków nie ma. Dostaje się jej za to, że przyznała się że ma do czynienia z marketingiem wiec w sumie sama jest winna jak i cała branża marketingowa. Sama jestes sobie winna, idiotko jedna. Czytaj z uwagą, przyjdź pół godziny później i nie marudź. Kino jest po to, żeby zarabiać a laski lubią dostawać gadżety. Itd, itp.
OdpowiedzUsuńTymczasem w tym tekście chodzi o coś innego zupełnie i jesli ktoś przeczyta z uwagą - środek i koniec to sam na to wpadnie. Nie chodzi o to, że są reklamy. Nie chodzi o to, że są takie inicjatywy jak KNO. Chodzi przede wszystkim o żenujący poziom wykonania i na to zwraca uwagę autorka - jasno mówiąc, że zna się trochę na marketingu i tej perspektywy to ocenia. Tak jak my też je oceniamy. I jedne się podobają mimo ze są reklamami - są oddtwarzane w milionach odsłon a od innych boli nas szczęka z żenady.
Czy ulotki to szczyt wyrafinowania marketingowego i komunikacji z konsumentem?
Czy zamiast zapraszać idiotę naśmiewającego się z podpasek nie można zaprosić ciekawego gościa i chwilę z nim porozmawiać? Tym bardziej, że na stronie kina mowa jest o "prelekcji" i "ciekawych rozmowach"
Czy zamiast powerpointowej prezentacji "o restauracji", nie można zrobic poczęstunku?
Czy zamiast debilnych losowań, nie można zrobić czegoś związanego z filmem, skoro jesteśmy w kinie?
A tymczasem - wśród oragnizatorów tegoż wydarzenia z dużym potencjałem i marketingowym i dla konsumenta - zwycięża totalna bylejakość. BYLEJAKOŚĆ. I to jeszcze bylejakość, którą większość z Was usprawiedliwia lub ignoruje. I oczywiście - mozna nie chodzić, można przychodzić godzinę później i sprawić, że ten problem nas nie dotyczy lub powiedzieć, że to wydumane problemy i sa na świecie ważniejsze kwestie (co jest prawdą i autorka sama to przyznaje). Tylko to niczego nie zmieni
A z bylejakością jest tak: jeśli będziemy się na nią zgadzać w jakimkolwiek aspekcie życia społecznego - czy w kinie czy u lekarza czy w sklepie czy w szkole to ona bedzie trwać. I wcześniej czy później nas dosięgnie. Czasami z dużo poważniejszymi konsekwencjami niż opóźniony seans. Bylejakość w małych niby nieznaczących rzeczach uczy przyzwolenia na takie sytuacje, sprawia ze traktujemy je jak normę.
A autorka się na to zgodzić nie chce i protestuje i pisze otwarcie co jej przeszkadzało. Zamiast marudzić po kątach. Zamiast odpuścić i zapomnieć albo nigdy więcej nie przychodzić. To źle? ZObaczcie, Multikino jej odpowiada. I założe się, ze nastepnym razem ktos w Multikinie może ktoś się dwa razy zastanowi jak takie KNO powinno wyglądać, żeby z jednej strony pozwalało kinu zarabiać a z drugiej - szanowało tez odbiorcę. I może dzieki temu wpisowi następne tego typu wieczory będą po prostu lepsze i fajniejsze.
Nie zgdadzajmy się na bylejakość. O tym jest ten wpis.
chyba nie umiesz czytać ze zrozumieniem :)
Usuńnie wiem, dlaczego zacząłem to czytać, ale zacząłem... problem w tym, że niezależnie od tego, ile jest prawdy w całej sytuacji, to od poczaku laska pisze jak jakaś zadufana, zafukana, narcystyczna, ZRZĘDA...
OdpowiedzUsuńSkoro o 18:45 nasza autorka stanęła w dłuuuuugiej kolejce po pokorn, każde pytanie Pani z obsługi uznała za irytujące, prosto od kasy pobiegłą do sali kinowej, gdzie też była kroplą w fali kinomanów (chyba, że zaszła jeszcze do toalety, albo porozmawiałą trochę z koleżankami), ale wreszcie o 19:15 siedziała już w fotelu wysyłając sms'a do swojego męża, aby dać ujście swojej irytacji (WSPOŁCZUJĘ FACETOWI). A najepsze jest to, że cały czas przy tym podkreśla swój obiektywizm, wyrozumiałość i zajebistość - ŻENUJĄCA HIPOKRYZJA. 30 min od dłuuuugiej kasy do fotela w sali kinowej - normalnie katastrofa... słowo daję, że więcej czasu spędziłem w kolejkach do teatru lub opery, zwłaszcza jeśli był to koncert promocyjny. Nie mówiąc już o tym, że nigdy nie miałem problemu z zarezerowaniem po pokazie stolika w restauracji - wystarczy trochę policzyć czas i wziąć pod uwagę nieco zapasu...
Nie widzę też ani kszty sensu i zrozumienia w notorycznym podkreślaniu swojej roli "MARKETINGOWCA" - po przeczytaniu tekstu, w życiu bym nie zatrudnił takiej osoby w roli marketingowca.
PS. ciekaw jestem, jak autorka powinna zrzędzić na temat skryptów weryfikujących czytelników na jej blogu... straciłec co najmniej 30 sek. na dodatkowe klikniecia w znaki drogowe na zdjęciu - chyba napiszę sms'a do żony...
Ja serdecznie Pani polecam #KinoElektronik na Żoliborzu. Nie będzie reklam, w ogóle! Nie będzie popcornu za astronomiczną kwotę, bo go nie ma wcale! Picie z lodówki typu automat, za kwotę typu "picie z automatu", a za dwa bilety zapłaci Pani 36 zł. Co najważniejsze będzie niemal pusta sala. Przynajmniej na części z filmów.
OdpowiedzUsuńPrzy tej okazji polecam film Królestwo. Pięknie uświadamia barbarzyństwo i egoizm człowieka.
Rany...ja miałam dokładnie takie same odczucia, trafiłam na Kino na Obcasach przez przypadek, nikt nigdzie nie wpisał, ze to będzie jakas marketingowa hucpa..i ze film zacznie się z tak duuzym opóźnieniem...to co działo się na sali było wręcz niewiarygodne...dwie laski prawie się pobiły walcząc o jakąś lalkę, inne prawie sobie zęby wybijały lecąc po zestaw podpasek czy pizze :)Wszystko działo się w krakowskim Multikinie, ale poziom żenady podobny :) Tutaj z kolei stadko łądnych dziewcząt w gorsetach kręciło przed nami tyłkami w 2 min pokazie burleski:) Kiedy wodzirejka zaczeła do nagró wywoływać po numerku fotela, modliłam się, zeby nie trafiło na mnie !!Coś strasznego, jako dorosła kobieta miałam wrażenie, że ktoś robi ze mnie mała idiotke, które rzuci się w owczym pędzie to walki o batoniki ;/ oczywiście w opisie na stronie Multikina pisano, ze beda rozdawac jakies upominki w tym kinder bueno dla kazdego, oczywiscie nic takiego nie dostałam, za to dostałam ohydna torbe ccc , plik ulotek, jakieś próbki herbaty i podpaske dla nietrzymających moczu :) I muszę tylko powiedzieć, że bilet miałam za darmo, bo inaczej zlozyłabym na pewno reklamacje!! Nie dajmy z siebie robić bezmózgich debilek!!!
OdpowiedzUsuńNie warcz na kino i obsługę - skoro pracujesz w marketingu to znasz sztuczki, wiesz czego was uczą na studiach/kursach/w pracy..
OdpowiedzUsuńWarcz na kolezanke - ze zamiast normalnego seansu wybrała 'kino dla kobiet' - to normalny scenariusz tych specjalnych seansow