wtorek, 7 sierpnia 2012

Batman idealny

W najnowszym Batmanie jest wszystko, czego szuka się w dobrej rozrywce.  Wątpię, żeby w ostatnich latach kino natrafiło na większy skarb niż Christopher Nolan. Jego filmy są jednocześnie powiewem świeżości i oddaniem hołdu klasyce. Wszystko w tym filmie jest we właściwym miejscu, we właściwym momencie (może poza powiewającą amerykańską flagą). 

Tak jak wśród mistrzów kuchni są tacy, którzy po prostu finezyjnie łączą produkty i tacy, którzy ściśle przestrzegają przepisu, tak wśród genialnych twórców kina są tacy, którzy idą na żywioł i tacy, którzy dokładnie i szczegółowo konstruują swoje dzieło. 

Przepis na Batmana idealnego, według Christophera Nolana:

Bane - główny  (ale jak się okazuje nie jedyny) „Villain” tej części. Jeśli chodzi o batmanowe czarne charaktery, to  nieodżałowany Heath Ledger postawił poprzeczkę najwyżej jak się dało. Ale Bane jest zupełnie inny niż Joker.  Jest surrealistyczny. Przeraża. Kunszt tej postaci leży w tym, że nie jest jednowymiarowy.  Nie jest „z gruntu” zły, nie chce zniszczyć Gotham i Batmana, bo (jak Joker) po prostu ma taką fanaberię.  Bane’a chce się słuchać. Bane’a chce się poznać.  Bane'a chce się zrozumieć.  Ba! W pewnym momencie nawet przytulić!

Tom Hardy - w masce przeraża, jego głos przyciąga, elektryzuje, wręcz podnieca. Każdy, kto zna tego aktora, rozpozna w zmodyfikowanym komputerowo vocalu jego akcent. W nowoczesnym kinie, efekty komputerowe pozwoliły na tworzenie postaci takich jak Gollum czy Avatary w kolorze Smurfów. Można mieć wrażenie, że postaciom „nie z tego świata” aktorzy dają z siebie naprawdę niewiele. Tu jest inaczej. Jasne, że Hardy jest efekciarsko przerośnięty, a z twarzy widać mu jedynie oczy, ale czuć go w każdym wypowiedzianym przez Bane’a zdaniu.

Selina - do tej pory w trylogii Nolana kobieta w historii Batmana była tylko jedna.  Oczywiście, zagrana przez Katie Holmes  w Początku i Maggie Gyllenhaal w Mrocznym Rycerzu, Rachel Dawes jest miłością Bruce’a Wayne i ta miłość motywuje go do różnych działań, a śmierć Rachel w drugiej części ma kolosalny wpływ na losy głównego bohatera. Ale, dla widza ta postać, jest jedynie dodatkiem.  Tym razem mamy do czynienia z kobietą, która śmiało może się z Batmanem równać – jest kotem idealnym – tajemniczym, czarnym, przebiegłym i pięknym.

Anne Hathaway - nie przepadam za Anne Hathaway, ale tak jak Joker bezapelacyjnie ukradł część drugą Batmana, tak Cat Woman kradnie część trzecią. Zrobiła to idealnie. Dzięki niej ten film nabrał niepowtarzalnego smaku.

Scena między Christianem Balem a Michalem Cainem - umówmy się, Bale genialnym aktorem jest, ale ponieważ większą część filmów o Batmanie spędza w kostiumie mówiąc tak, jakby ktoś mu kazał pić przez tydzień wódkę i siedzieć na mrozie – nie bardzo widać jego aktorski sznyt.  Ta scena w całej okazałości rozsmarowuje nam na twarzy talent Bale’a i dostojność Caine’a . Warto przypatrzeć się twarzy tego pierwszego – coś niesamowitego.

Odrobina wyważenia - na każda scenę dramatyczną, wzruszającą, czy nostalgiczny flash back, który poniekąd tłumaczy konstrukcję różnych postaci, przypada scena wciskająca w fotel, gęsto posmarowana efektami specjalnymi i doprawiona, jak na Nolana przystało, niepokojem, gęsią skórką i wciąż rosnącym napięciem (genialna scena z wysadzeniem stadionu).  
*Tu muszę jednak ostrzec przed zbytnim patosem i lekką przesadą jak choćby wspomniana amerykańska flaga, czy umiejscowienie zawsze dla mnie zupełnie oderwanego od rzeczywistości Gotham w świecie, gdzie jest prezydent USA.

Precyzja, konsekwencja i pilnowanie detali - znak firmowy tego szefa kuchni (tak ważny w przypadku trylogii), mamy więc mnóstwo odwołań do wcześniejszych części, łącznie z cudownym Cillianem Murphy, który epizodycznie pojawia się znów jako dr Crane.

Domknięcie - ostatnia część trylogii rządzi się swoimi prawami - Nolan zamyka to, co musi, ale zostawia furtki tam gdzie może. Jedyna obawa, jaką mam, to, że za 5 lat kolejny „Schumacher” pokoloruje Gotham i każe Robinowi fruwać w kostiumie z sutkami, zamieniając perfekcyjne nolanowskie danie w fastfoodową papkę.

1 komentarz:

  1. melikes. urzekajaca jest także kameralnosc, żeby nie powiedzieć klaustrofobicznosc tego filmu, w którym potężne Gotham zamienia się w platanine ciasnych przecznic i podziemnych kanałów

    OdpowiedzUsuń