poniedziałek, 17 grudnia 2012

360



A to znacie? Film składający się z kilkunastu przeplatających się historii, których z pozoru nic nie łączy, a które w pewnym momencie się zazębiają dzięki bohaterom i zbiegom okoliczności, tak jak Pulp Fiction, 21 gramów, Babel,  Love Actually, czy nawet polskie Listy do M.?  To cholernie fajny (choć może już trochę ograny) zabieg, który ma służyć jako środek artystyczny do opowiedzenia ciekawej historii, czy jako sposób pokazania jakiegoś tematu wieloma oczami, z różnych, często skrajnych perspektyw. Niestety 360 (Fernando Meirellesa -reżysera m.in. Miasta Boga i Petera Morgana - scenarzysty m.in. Frost/Nixon  i Ostatniego Króla Szkocji) to film, który zmasakrował ten pomysł. Wydaje się, że pan  Morgan wstał sobie któregoś dnia i pomyślał: wezmę sobie kilka europejskich i amerykańskich miast, dorzucę kilkanaście zupełnie niezwiązanych ze sobą osób (przestępca wychodzący z więzienia, brazylijski fotograf, ojciec radzący sobie ze śmiercią córki, angielski biznesmen,  słowacka prostytutka, rosyjski gangster, francuski... pan -yyy nawet nie bardzo wiem jak go scharakteryzować), no i skleję to do kupy  stosując zasadę, że każdego człowieka na świecie można połączyć z drugim człowiekiem za pomocą siedmiu osób. Dziękuję bardzo, to, to ja już wiem. Nie wiem, natomiast, co ten film chciał przekazać, jaka za tymi historiami stała idea, o czym ten film był? A kiedy dodamy do tego napompowaną i (nie bójmy się powiedzieć wprost) fatalną grę aktorską  (absolutnie wszystkich aktorów, niezależnie czy był to jakiś naturszczyk, czy Anthony Hopkins), to wniosek jest jeden: 360 to film-wydmuszka, który miał być piękny z zewnątrz (no nie bardzo) i który jest przepastnie pusty w środku. A na końcowe słowa podobno pochodzące od bardzo mądrego człowieka (nie sprawdziłam, ale moim zdaniem to stuprocentowy Coelho) „jeśli stoisz na skrzyżowaniu – wybierz drogę”, pozostaje mi tylko odpowiedzieć kontr-cytatem, który pochodzi od George'a Clooneya: „Podstawą filmu jest dobry scenariusz. Można zrobić kiepski film z dobrego scenariusza, ale nigdy odwrotnie.”

Serio szkoda czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz